Aloha!
Wróciłam wczoraj, myślę nad rozdziałem, chce zeby to było coś specjalnego. Wiem że nie piszę już tak samo jak kiedyś, dlatego chcę to trochę zmienić. Mam nadzieję że post się pokaże niebawem i będzie dla was oświeceniem i miłą przygodą, trzymam się w przekonaniu, że znów się poczujecie jak uczniowie Hogwartu i uczestnicy wydarzeń.
Pzdrxx Śpiąca...
PS Co z tymi fanami #FanSleepPrincess?
środa, 31 lipca 2013
poniedziałek, 22 lipca 2013
Łzy, krew, krzyk
Łzy, krew, krzyk.
Hermiona niemal natychmiastowo została przeniesiona do Skrzydła Szpitalnego. Jak się okazało, rozcięła sobie czoło szkłem z żyrandola. Przyjaciele niecierpliwie czekali, aż pani Pomfrey skończy swój mini zabieg przy użyciu szwów. Wcześniej jeden z Gryfonów zawiadomił profesora Dumbledora, który w tej chwili pomagał w zabiegu.. a raczej kontrolował jego przejścia.
- Czy to nie dziwne, że żyrandol na nią spadł właśnie wtedy, kiedy chciała się z nami pogodzić? - chlipie Ginny.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. - tuli ją Harry.
- Skąd możesz to wiedzieć?! Że nie dostała jakiegoś wstrząsu, amnezji?! Tylko na razie zaszywają jej czoło, dalsze perspektywy rozwiążą po obudzieniu się jej! A co jeśli ona się nie obudzi? .. - znów wybucha płaczem.
- Nawet tak nie mów. - syczy George.
- Amnezja z tego co wiem, jest w podeszłym wieku, Gin. - odrzeka Andrea, najspokojniejszy z ich wszystkich.
- Co ty możesz wiedziec o niej i o bólu, skoro znasz ją tydzień?! - wścieka sie rudowłosa.
- Wiem o niej więcej niż ty. - warczy Andrea.
- Ej, spokój. Na pewno nic jej nie będzie. Przysięgam na moje uczucia do ciebie. - Harry całuje ją w czoło.
- Weźcie skończcie, jeszcze bardziej mi się rzygać chce. - sapi Ron.
Jak widać, przyjaciele są nieco poddenerwowani całą sytuacją, no ale kto by nie był? Osoba którą kochasz dostaje z szklanego żyrandola w głowę. Nie wiadomo jak się odzwierciedli psychicznie to wszystko.
- Czemu właściwie ten żyrandol na nią spadl? - pyta Ron który wyrwal się z głębokiej refleksji. - Przecież one się trwale trzymają. Nigdy nie było takiego wypadku, jak ten. Chyba że..
Wszyscy kierują wzrok na rudowłosego.
- Myślisz, że ktoś to zrobił specjalnie? - zapytuje Andrea.
- Fred. - George marszczy brwi. - Co jeśli chciał już to wszystko skończyć . Z nią skończyć?
- Nie wydurniaj się. - Ginny nadal chlipie
- Może znów był pod złym władaniem? - pyta bliźniak. - Albo on albo Malfoy albo Sami- Wiecie- Kto. - mówi George.
- Voldemort? - Harry patrzy z niedowierzeniem. - Zamek jest pod ochroną. Wątpie żeby udało mu się coś zdziałać, tutaj. Malfoy? Nie odważył by się. Tępy z niego tchórz i tyle. A Fred? Serio? Zwątpiłeś w swojego brata? Może po prostu poluzowały się śrubki czy coś..
- Chyba już od dawna ci się wierci w głowie, stary. - odrzeka Andrea.
- Wierci? Sam nie jesteś święty. Myślisz że tego nie widzę, jak się przystawiasz do Miony?! W Freda, owszem, zwątpiłem, bo ostatnio nie jest taki sam jak kiedyś.- krzyczy bliźniak
- Ale czy to ma oznaczać, że zabiłby osobę którą kocha za wszelką cenę? I nie przystawiam się do niej, jest po prostu wyjątkowa i próbuję jej to pokazać. Szanuję ją, okey? I tak mam lepszy plan niż ty.. - cedzi ciemnoskóry.
- ZAMKNIJCIE SIĘ! ZACHOWUJECIE SIE JAK DZIECI, JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI. MIMO ŻE NIE PRZEPADAM ZA ANDREA.. I GEORGE JEST TEŻ NIEZŁYM PACANEM, TO KTOŚ MUSI WASZE ZACHOWANIE OGARNĄĆ - krzyczy przegłuszając tych dwóch 'debili' jak to sobie powiedziała Gin w głowie. - JEŚLI SIĘ MACIE TAK ZACHOWYWAĆ, TO ŻADEN Z WAS NIE ZASŁUGUJE NA MIONKĘ. OBYDWOJE JESTEŚCIE DLA NIEJ WAŻNI I NIE WAŻNE KOGO ZNA KRÓCEJ DŁUŻEJ KTO SIĘ BARDZIEJ PRZYSTAWIA A KTO MNIEJ. ONI O CZYMŚ ROZMAWIAJĄ, CHODŹCIE TU WSZYSCY. - mówi do przyjaciół, wskazując, aby podeszli do drzwi. - Słyszycie coś? - pyta, głosem spokojniejszym.
- Chyba coś o Hermionie. - syczy George patrząc złowrogo na Andrea.
- Zamknij się. - Ginny spojrzała na brata wzrokiem Bazyliszka
Ron skupia się i dokładnie słyszy to, o czym rozmawia pani Pomfrey i Dumbledore
- Jak to się stało? - pyta dyrektor
- Z tego co wiem, od dzieciaków, to spadł na nią żyrandol. - ostatnie słowa pielęgniarka szepcze.
- Żyrandol? - dziwi się Dumbledore. - Nie możliwe. - wzdycha. - Filch sprawdza dwa razy na miesiąc ich stan, są one bowiem bardzo ciężkie i ostre.. ale nigdy nie było z nimi problemów, zawsze były dobrze przymocowane.
- Ostre i ciężkie? - mówi niezadowolona Pomfrey. - Hogwart jest ponoć bezpiecznym zamkiem.. z tak złowrogim oświetleniem?
- Niech pani sobie ze mnie nie kpi.
- A co jeśli to któryś z uczniów.. albo co jeśli to sprawka..? - pyta cicho pielęgniarka. Ron ledwie słyszy te słowa.
- Jak tylko panna Granger się obudzi i jeśli cokolwiek powie, jesli będzie co kolwiek pamiętać... miejmy nadzieję że nie straci pamięci... proszę przyjść do mojego gabinetu i zawiadomić mnie o jej stanie. Proszę dawać ogólnie znaki czy rany krwawią.. - profesor się peszy.
-Dobrze. A co do podejrzeń?
- Zwołam naradę. Czy mi się zdaje czy te drzwi są poruszane. Chyba oni nas nie podsłuchują? - słychać kroki Dumbledora w stronę drzwi.
- Odsuńcie się i udawajcie że wszystko jest okey! - krzyczy Ron w ostatnich sekundach.
Dumbledore otwiera drzwi i rozgląda się po uczniach. Zmizerowane twarze.
- Nie nudziło wam się? - pyta ich podchwytliwie.
- Niee.. - ciągnie Ron.
- Mniejsza o to. Idźcie na zajęcia czy do swoich Dorminatoriów i niech zostanie tylko jedna osoba. - profesor patrzy po uczniach. - Kto chętny?
- Ja zostanę z nią, póki się nie obudzi. - zgłasza się wcześnie George.
- Zatem, na stanowiska, pan Weasley was o wszystkim poinforumuje. - odgania uczniów, w momencie gdy bliźniak wchodzi do Skrzydła.
Przechodzi koło pustych łóżek aż w końcu staje przy jednym na którym leży piękna lecz nieprzytomna i blada dziewczyna. Siada obok niej i bierzę jej rekę. Całuje dłoń.
- Mimo tego że nie wiem co do mnie czujesz, zawsze będę przy tobie. - szepcze.
Teraz jest sam, z pół przytomną Mionką. Teraz może się rozkleić i to robi.
- Nie możesz nas zapomnieć. - może i facet, ale płacze. Dlaczego? Bo ma uczucia. - Zrobił bym dla ciebie wszystko. - dodaje po chwili.
Szatynka najpierw chwilę się wierci a potem otwiera po woli oczy.
- Kim jesteś? - pyta.
A George zupełnie się rozpłakuje.
- Żartowałam. - mówi twardo.
Patrzy na nią zza jednej dłoni, którą próbował zakryć ból.
- Jesteś George Weasley, mój przyjaciel. - uśmiecha się z lekka boleśnie.
- Cieszę się.. - mówi chlipiąc.
- Rozpłakałeś się, czemu? - pyta. Chyba nie do końca jest świadoma miejsca, w którym się znajduje.
- Spadł na ciebie .. żyrandol.. mogłaś pamięć stracić. Zupełnie. - wyciera łzy.
- Nie straciłam.. zupełnie. - rozgląda się wokół siebie. - Jestem w jakimś szpitalu?
- Skrzydło Szpitalne. Hogwart. Mówi ci to coś? - pyta.
- Szkoła, do której chodzę? - jest nie do końca pewna. - Wybacz, fakty i fałsze i w ogóle wszystko mi się miesza. Muszę do siebie dojść. Nie pamiętam wypadku, nie kojarzę Hogwartu.. ale pamiętam ciebie, dlaczego?
George nie wie co powiedzieć. To dziwna .. zaiście dziwna sytuacja.
- Może to taki uraz powypadkowy? - próbuje się do tej teorii przekonać. Że wszystko jej się przypomni.
- Pamiętam Ginny.. Harrego.. Rona.. Fr... - nie chce kończyć. Coś kłuje ją w gardle.
- Nie musimy o nim rozmawiać. Chciałbym się cieszyć tym, że mogę z tobą znów pogadać. - uśmiecha się, przez boleśnie skrzywdzone oczy. - Pamiętasz może nasze ostatnie spotkanie?
Kręci przecząco głową.
- To dobrze... - uśmiecha sie bliźniak.
- Pamiętam chyba wszystkie osoby, z szczególnością tego, kim dla mnie byli. Ale nie pamiętam miejsc, wydarzeń. To trochę nurtujące. - Poprawia się na siedzeniu
- Wrócisz do siebie. - uśmiecha się. - Jestem pewny.
Ona odwzajemnia uśmiech.
- Muszę ci coś powiedzieć. Dusi mnie to od bardzo dawna.. bo słuchaj.. ja.. - nie jest chyba w stanie powiedzieć tych dwóch prostych słów
- Jesteś we mnie zakochany.. - po chwili się śmieje. - Dziwne, że to zapamiętałam.
- Skąd to wiesz? - dziwi się. - Miało być romantycznie..
- A nie jest? - śmieje się dalej.
Dzień spędzają na śmianiu się i przypominaniu Hermionie najważniejszych sytuacji, wydarzeń, miejsc.
Tłumaczenie kim na prawdę jest, dawanie komplementów po drodze ... flirt.
Tylko czy mają świadomość, że w jednym z pokojów w Gryffindorze wściekły chłopak z oczami ociękającymi krwią przeklina pod nosem.. i czy mają świadomość że pewnien rudzielec patrzy teraz na chmury w Argentynie, ubolewając nad swoją głupotą i myśląc o pięknej dziewczynie..
----------------------------------------------------------------------------------------
Następny, tak w kolejnym tygodniu i mały szantaż.. jak będzie pod poprzednim albo pod tym rozdziałem 5 komentarzy... brakuje mi was.. ale jak nie będzie tych pięciu to i tak zapewne napiszę, ale później.
Pozdrawiam, Śpiąca...
Hermiona niemal natychmiastowo została przeniesiona do Skrzydła Szpitalnego. Jak się okazało, rozcięła sobie czoło szkłem z żyrandola. Przyjaciele niecierpliwie czekali, aż pani Pomfrey skończy swój mini zabieg przy użyciu szwów. Wcześniej jeden z Gryfonów zawiadomił profesora Dumbledora, który w tej chwili pomagał w zabiegu.. a raczej kontrolował jego przejścia.
- Czy to nie dziwne, że żyrandol na nią spadł właśnie wtedy, kiedy chciała się z nami pogodzić? - chlipie Ginny.
- Spokojnie, nic jej nie będzie. - tuli ją Harry.
- Skąd możesz to wiedzieć?! Że nie dostała jakiegoś wstrząsu, amnezji?! Tylko na razie zaszywają jej czoło, dalsze perspektywy rozwiążą po obudzieniu się jej! A co jeśli ona się nie obudzi? .. - znów wybucha płaczem.
- Nawet tak nie mów. - syczy George.
- Amnezja z tego co wiem, jest w podeszłym wieku, Gin. - odrzeka Andrea, najspokojniejszy z ich wszystkich.
- Co ty możesz wiedziec o niej i o bólu, skoro znasz ją tydzień?! - wścieka sie rudowłosa.
- Wiem o niej więcej niż ty. - warczy Andrea.
- Ej, spokój. Na pewno nic jej nie będzie. Przysięgam na moje uczucia do ciebie. - Harry całuje ją w czoło.
- Weźcie skończcie, jeszcze bardziej mi się rzygać chce. - sapi Ron.
Jak widać, przyjaciele są nieco poddenerwowani całą sytuacją, no ale kto by nie był? Osoba którą kochasz dostaje z szklanego żyrandola w głowę. Nie wiadomo jak się odzwierciedli psychicznie to wszystko.
- Czemu właściwie ten żyrandol na nią spadl? - pyta Ron który wyrwal się z głębokiej refleksji. - Przecież one się trwale trzymają. Nigdy nie było takiego wypadku, jak ten. Chyba że..
Wszyscy kierują wzrok na rudowłosego.
- Myślisz, że ktoś to zrobił specjalnie? - zapytuje Andrea.
- Fred. - George marszczy brwi. - Co jeśli chciał już to wszystko skończyć . Z nią skończyć?
- Nie wydurniaj się. - Ginny nadal chlipie
- Może znów był pod złym władaniem? - pyta bliźniak. - Albo on albo Malfoy albo Sami- Wiecie- Kto. - mówi George.
- Voldemort? - Harry patrzy z niedowierzeniem. - Zamek jest pod ochroną. Wątpie żeby udało mu się coś zdziałać, tutaj. Malfoy? Nie odważył by się. Tępy z niego tchórz i tyle. A Fred? Serio? Zwątpiłeś w swojego brata? Może po prostu poluzowały się śrubki czy coś..
- Chyba już od dawna ci się wierci w głowie, stary. - odrzeka Andrea.
- Wierci? Sam nie jesteś święty. Myślisz że tego nie widzę, jak się przystawiasz do Miony?! W Freda, owszem, zwątpiłem, bo ostatnio nie jest taki sam jak kiedyś.- krzyczy bliźniak
- Ale czy to ma oznaczać, że zabiłby osobę którą kocha za wszelką cenę? I nie przystawiam się do niej, jest po prostu wyjątkowa i próbuję jej to pokazać. Szanuję ją, okey? I tak mam lepszy plan niż ty.. - cedzi ciemnoskóry.
- ZAMKNIJCIE SIĘ! ZACHOWUJECIE SIE JAK DZIECI, JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI. MIMO ŻE NIE PRZEPADAM ZA ANDREA.. I GEORGE JEST TEŻ NIEZŁYM PACANEM, TO KTOŚ MUSI WASZE ZACHOWANIE OGARNĄĆ - krzyczy przegłuszając tych dwóch 'debili' jak to sobie powiedziała Gin w głowie. - JEŚLI SIĘ MACIE TAK ZACHOWYWAĆ, TO ŻADEN Z WAS NIE ZASŁUGUJE NA MIONKĘ. OBYDWOJE JESTEŚCIE DLA NIEJ WAŻNI I NIE WAŻNE KOGO ZNA KRÓCEJ DŁUŻEJ KTO SIĘ BARDZIEJ PRZYSTAWIA A KTO MNIEJ. ONI O CZYMŚ ROZMAWIAJĄ, CHODŹCIE TU WSZYSCY. - mówi do przyjaciół, wskazując, aby podeszli do drzwi. - Słyszycie coś? - pyta, głosem spokojniejszym.
- Chyba coś o Hermionie. - syczy George patrząc złowrogo na Andrea.
- Zamknij się. - Ginny spojrzała na brata wzrokiem Bazyliszka
Ron skupia się i dokładnie słyszy to, o czym rozmawia pani Pomfrey i Dumbledore
- Jak to się stało? - pyta dyrektor
- Z tego co wiem, od dzieciaków, to spadł na nią żyrandol. - ostatnie słowa pielęgniarka szepcze.
- Żyrandol? - dziwi się Dumbledore. - Nie możliwe. - wzdycha. - Filch sprawdza dwa razy na miesiąc ich stan, są one bowiem bardzo ciężkie i ostre.. ale nigdy nie było z nimi problemów, zawsze były dobrze przymocowane.
- Ostre i ciężkie? - mówi niezadowolona Pomfrey. - Hogwart jest ponoć bezpiecznym zamkiem.. z tak złowrogim oświetleniem?
- Niech pani sobie ze mnie nie kpi.
- A co jeśli to któryś z uczniów.. albo co jeśli to sprawka..? - pyta cicho pielęgniarka. Ron ledwie słyszy te słowa.
- Jak tylko panna Granger się obudzi i jeśli cokolwiek powie, jesli będzie co kolwiek pamiętać... miejmy nadzieję że nie straci pamięci... proszę przyjść do mojego gabinetu i zawiadomić mnie o jej stanie. Proszę dawać ogólnie znaki czy rany krwawią.. - profesor się peszy.
-Dobrze. A co do podejrzeń?
- Zwołam naradę. Czy mi się zdaje czy te drzwi są poruszane. Chyba oni nas nie podsłuchują? - słychać kroki Dumbledora w stronę drzwi.
- Odsuńcie się i udawajcie że wszystko jest okey! - krzyczy Ron w ostatnich sekundach.
Dumbledore otwiera drzwi i rozgląda się po uczniach. Zmizerowane twarze.
- Nie nudziło wam się? - pyta ich podchwytliwie.
- Niee.. - ciągnie Ron.
- Mniejsza o to. Idźcie na zajęcia czy do swoich Dorminatoriów i niech zostanie tylko jedna osoba. - profesor patrzy po uczniach. - Kto chętny?
- Ja zostanę z nią, póki się nie obudzi. - zgłasza się wcześnie George.
- Zatem, na stanowiska, pan Weasley was o wszystkim poinforumuje. - odgania uczniów, w momencie gdy bliźniak wchodzi do Skrzydła.
Przechodzi koło pustych łóżek aż w końcu staje przy jednym na którym leży piękna lecz nieprzytomna i blada dziewczyna. Siada obok niej i bierzę jej rekę. Całuje dłoń.
- Mimo tego że nie wiem co do mnie czujesz, zawsze będę przy tobie. - szepcze.
Teraz jest sam, z pół przytomną Mionką. Teraz może się rozkleić i to robi.
- Nie możesz nas zapomnieć. - może i facet, ale płacze. Dlaczego? Bo ma uczucia. - Zrobił bym dla ciebie wszystko. - dodaje po chwili.
Szatynka najpierw chwilę się wierci a potem otwiera po woli oczy.
- Kim jesteś? - pyta.
A George zupełnie się rozpłakuje.
- Żartowałam. - mówi twardo.
Patrzy na nią zza jednej dłoni, którą próbował zakryć ból.
- Jesteś George Weasley, mój przyjaciel. - uśmiecha się z lekka boleśnie.
- Cieszę się.. - mówi chlipiąc.
- Rozpłakałeś się, czemu? - pyta. Chyba nie do końca jest świadoma miejsca, w którym się znajduje.
- Spadł na ciebie .. żyrandol.. mogłaś pamięć stracić. Zupełnie. - wyciera łzy.
- Nie straciłam.. zupełnie. - rozgląda się wokół siebie. - Jestem w jakimś szpitalu?
- Skrzydło Szpitalne. Hogwart. Mówi ci to coś? - pyta.
- Szkoła, do której chodzę? - jest nie do końca pewna. - Wybacz, fakty i fałsze i w ogóle wszystko mi się miesza. Muszę do siebie dojść. Nie pamiętam wypadku, nie kojarzę Hogwartu.. ale pamiętam ciebie, dlaczego?
George nie wie co powiedzieć. To dziwna .. zaiście dziwna sytuacja.
- Może to taki uraz powypadkowy? - próbuje się do tej teorii przekonać. Że wszystko jej się przypomni.
- Pamiętam Ginny.. Harrego.. Rona.. Fr... - nie chce kończyć. Coś kłuje ją w gardle.
- Nie musimy o nim rozmawiać. Chciałbym się cieszyć tym, że mogę z tobą znów pogadać. - uśmiecha się, przez boleśnie skrzywdzone oczy. - Pamiętasz może nasze ostatnie spotkanie?
Kręci przecząco głową.
- To dobrze... - uśmiecha sie bliźniak.
- Pamiętam chyba wszystkie osoby, z szczególnością tego, kim dla mnie byli. Ale nie pamiętam miejsc, wydarzeń. To trochę nurtujące. - Poprawia się na siedzeniu
- Wrócisz do siebie. - uśmiecha się. - Jestem pewny.
Ona odwzajemnia uśmiech.
- Muszę ci coś powiedzieć. Dusi mnie to od bardzo dawna.. bo słuchaj.. ja.. - nie jest chyba w stanie powiedzieć tych dwóch prostych słów
- Jesteś we mnie zakochany.. - po chwili się śmieje. - Dziwne, że to zapamiętałam.
- Skąd to wiesz? - dziwi się. - Miało być romantycznie..
- A nie jest? - śmieje się dalej.
Dzień spędzają na śmianiu się i przypominaniu Hermionie najważniejszych sytuacji, wydarzeń, miejsc.
Tłumaczenie kim na prawdę jest, dawanie komplementów po drodze ... flirt.
Tylko czy mają świadomość, że w jednym z pokojów w Gryffindorze wściekły chłopak z oczami ociękającymi krwią przeklina pod nosem.. i czy mają świadomość że pewnien rudzielec patrzy teraz na chmury w Argentynie, ubolewając nad swoją głupotą i myśląc o pięknej dziewczynie..
----------------------------------------------------------------------------------------
Następny, tak w kolejnym tygodniu i mały szantaż.. jak będzie pod poprzednim albo pod tym rozdziałem 5 komentarzy... brakuje mi was.. ale jak nie będzie tych pięciu to i tak zapewne napiszę, ale później.
Pozdrawiam, Śpiąca...
piątek, 19 lipca 2013
Podziękowania
Patrzę sobie tak na licznik odwiedzin i wyświetlenia od pierwszego posta. Trzeci post miał około 300 wejść. Gdy tak przewijam kolejne rozdziały i patrzę na komentarze, to chce mi się płakać. Nie wierzyłam że kiedykolwiek ktoś prócz Princessy i Czekoladki, wejdzie tutaj lub coś skomentuje. Pod ostatnim rozdziałem jest tylko jeden komentarz, który i tak mnie cholernie cieszy. Ktoś jednak tu został. Dziękuje tez Clar za miłe słowa przez GG. Jestem strasznie związana z tym blogiem i tymi bohaterami i mimo tego co się ma wydarzyć .. mam iść do gimnazjum, chce tu nadal być. chociażby raz w miesiącu. dla was. dla fanów? Dziękuje wam z całego serca za to że, doceniacie to co ja tu pisze. Proszę, komentujcie ostatniego posta, jestem ciekawa czy ktoś został. A i.. przykro mi ale już nie będę czytała chyba żadnego waszego bloga. Jest ich z 10 a ja jestem daleko do tyłu. Przeczytałam tam wiele, i stwierdzam że to wy budujecie Fremione. Gratuluję wam wszystkim za wasz mały sukces i liczę na to że nie przestaniecie robić tego co kochacie i co doceniają inni. Oczywiście to nie są same fremione, jak widać. Są tu blogi o różnych tematykach związanych z magią. Życzę wam .. wydania książki bo chyba wszyscy chcemy do tego dążyć. Jak wydacie jakąś książkę, to się pochwalcie z radością przeczytam :-) Kocham was, na prawdę i nie wiem kim bym była bez was. Jeśli są tu jacyś fani, to co wy na to aby się nazywać #FanSleepPrincess ? (fani śpiącej królewny) jeśli macie jakieś pytania to mój ask to @romantyczka007, moje gg to: 46727307 a mail: youareperfect1914@wp.pl
Dajcie znać w komentarzy co sądzicie o tych fanach albo jakie macie pomysły na inną nazwę :-)
Tak mnie wzięło na ten pomysł.
W wtorek lub środę wyjeżdżam, w miejsce gdzie raczej będę odcięta od internetu więc rozdział postaram się dodac jeszcze przed wyjazdem ;-)
Nastepne podziękowanie będzie na specjalnym wideo. Postaram się, dla was.
Dziękuje jeszcze raz, wiedzcie że jesteście wspaniali.
Dajcie znać w komentarzy co sądzicie o tych fanach albo jakie macie pomysły na inną nazwę :-)
Tak mnie wzięło na ten pomysł.
W wtorek lub środę wyjeżdżam, w miejsce gdzie raczej będę odcięta od internetu więc rozdział postaram się dodac jeszcze przed wyjazdem ;-)
Nastepne podziękowanie będzie na specjalnym wideo. Postaram się, dla was.
Dziękuje jeszcze raz, wiedzcie że jesteście wspaniali.
niedziela, 14 lipca 2013
Powrót? - "Like a Hogwart"
*tydzień później*
Hermiona usiadła na dziedzińcu. Kwieciła się jedna z najpiękniejszych pór roku. Drzewa wznoszące się na wzgórzach puszczały wolno kwiaty, które odfruwały do jeziora otaczającego zamek. Wspaniały widok. Choć to nie dozwolone, dziewczyna wspięła się po jednej z kolumn i usiadła na dachu dziedzińca Hogwartu. Niech się dzieje co się chce. Dzięki Andrea odkryła to, że życie ma się jedno i należy robić to co się chce a nie to co wolno i należy. Obserwowała ten jakże wspaniały krajobraz. Żyć i nie umierać. W tym momencie coś ją zaniepokoiło bo usłyszała jak ktoś wchodzi na dach. Skurczyła nogi odwracając się co chwila aby zobaczyć jaki nauczyciel ją przyłapie. To bez sensu. I tak ją rozpoznają po włosach. Poza tym jaki nauczyciel ma taką kondycję żeby tu wejść? Odwróciła się zupełnie. Uspokoiła się. Andrea. Mimo że znają się jedynie tydzień, to wiedzą o sobie wszystko. Usiłują codziennie doprowadzić do nocnych pogawędek w Salonie Gryfonów, kochają swoje towarzystwo.
- Wciąż myślisz o Fredzie? - pyta przysiadając się obok niej.
- Teraz raczej podziwiałam widok. Ale dopiero przed chwilą tu przyszłam. A raczej weszłam.. potem ty się pojawiłeś.. - mówi.
- Często cię tu znajduje. - na chwile przerywa pytanie o Freda.
- Ja ciebie pierwszy raz tutaj widzę. - wspomina. - Mało mnie interesuje kto tu wchodzi.
- Ta.. od razu. Widziałem twoją minę jak wchodziłem. - uśmiecha się. Dziewczyna odwzajemnia uśmiech.
- Jak myślisz, czemu on taki dla mnie jest? - pyta. Zupełnie nie w kontekście.
- Nie przejmuj się nim, nie wie co traci. Poza tym dał ci tego całego buziaka we śnie. Nie chciał cię budzić albo nie chciał z tobą rozmawiać.. - zatkał sprawę.
- Ty to umiesz poprawić człowiekowi humor. - klepie go po plecach. - Dobra, postaram się mieć to gdzieś. - mówi stanowczo i prostuje się, po czym mimowolnie opada. - Może przestał mnie kochać? - pyta i patrzy w oczy Andrea. Te piękne, szczere oczy.
- Nawet jeśli, to inni cię kochają. Zawsze będziesz kogoś miała. - stara się ją pocieszyć, ale jakie są tego rezultaty?
- Nic z tego nie będzie. Nie wierzę w to. Za mało w siebie wierzę. Ty wyjeżdżasz za niecały miesiąc.. Ron ma Savannah.. Harry chyba z Ginny.. George.. szkoda mi na niego czasu. - odpiera.
- Dlaczego szkoda ci czasu na Georga? Niezły z niego gość. Myślę że nic ci nie zrobi. - nie wiem czy zauważyliście, ale polszczyzna Andrea szybko się polepszyła.
- Nie chodzi o to czy zrobi, tylko jaki jest. Każdy postrzega innych inaczej.
- No dobra. Rozumiem. Ale on cię kocha. - szepcze ostatnie zdanie ciemnoskóry.
- Co? - dziwi się szatynka. - To już wyjaśnia to, że chciał mnie pocałować. Nie ważne. Wolę ciebie. Bo ty się chyba we mnie nie zakochasz? - patrzy na niego wyczekująco, jednak on milczy. - Wam do końca szajba odbiła? Znasz mnie tydzień. Odpowiedz na pytanie. Ja nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz. - mówi.
- Mam nadzieję. Potrzebuję cię stary. - uśmiecha się, łagodząc sprawę.
- Czemu mi nic nie powiedziałaś, o tym że George chciał cię pocałować? Pogadał bym z nim. - odrzekł.
- I tak już to chyba zrobiłeś, sądząc po tym, jaką informację wyniosłeś. Z niektórymi sprawami człowiek musi sam żyć, bez niczyjej pomocy. Ile ja mam lat? Muszę wszystko wszystkim mówić? - pyta.
- Lepiej idź spać, skoro nie wiesz ile masz lat. - uśmiecha się ponownie.
- Uważaj żeby nikt cię do wody nie wrzucił. - śmieje się szatynka.
- Mógłbym z tobą rozmawiać codziennie, 24 godziny na doba. - wymykają mu się słowa.
- Słowo "doba" odmienia się, wiesz? Ile ty potrzebujesz tych lekcji żebym mówić płynnym angielskim? Z resztą i tak po co wszczynam awanture.. świetnie ci idzie.- odpuszcza.
- Dziękować. - Andrea wybucha śmiechem, a Hermiona wstaje i pastwi się nad nim z góry morderczym wzrokiem. Szatynka nienawidzi jak ciemnoskóry specjalnie mówi niepoprawnie.
Wieczór powoli mija, w przyjemnym towarzystwie. Przyjaciele milczą, gdy słońce zachodzi. Znajdują w pobliżu krzak róży i obsypują się płatkami, nie widząc nic innego poza sobą. Hermiona na chwile zapomina o przyjaciolach i nie przyjaciołach. Nagle słychać głos pani McGonagall. Szatynka i ciemnoskóry "rzucają" się na brzuch na dachu i w ciszy starają się nie zwrócić na siebie uwagi. Gdy nie wyczuwają nikogo na dziedzińcu z powrotem śmieją się i bawią do upadłego. Gdy się robi późno "zjeżdżają" po kolumnie. Starają się być cicho lecz już po chwili kierowania się do Dorminatorium słyszą śmiechy i znajome głosy. Chowają się za jedną z kolumn i wyglądają za znajomymi. Jak się okazało Ron i Savannah oraz Harry i Ginny byli na podwójnej randce. Zazdrościć tej miłości. Hermiona twierdzi, że musi z nimi jak najprędzej porozmawiać. Odnowić kontakty. Trzeba walczyć o tych, na których nam zależy. Niespodziewanie Hermiona krzyczy słowo wolność i szczęście.
- Ciszej! - mówi z lekka śmiejąc się Andrea. - Ten dach to był zły pomysł.
- Dosyć smutku i złości. Chce żyć pełnią szczęścia. I ty masz mi w tym pomóc. - uśmiecha się.
- Dobrze. - niespodziewanie przytulają się, jednak po chwili, niczym poparzeni odsuwają się od siebie z lekkim rumieńcem.
Stanęli w progu Dorminatorium, rozglądając się czy jakiś nauczyciel nie jest w środku. Bezpiecznie weszli do Pokoju Wspólnego i Hermiona rzuciła się na kanapę, na której nikogo nie było. Zaś Andrea przysiadł się do kanapy naprzeciwko na której siedzieli Ginny, Harry, George i Ron.
- Przepraszam was wszystkich za taką nagłą nieobecność.. jesteście w końcu moimi przyjaciółmi. - szatynka uśmiecha się szeroko. - Chce się.. - szatynka nie jest w stanie dokończyć, bo żyrandol, który wisiał nad nią niespodziewanie spada i z hukiem uderza w Hermiony głowę. Ostatnie co widzi to przerażenie.. przyjaciół?
----------------------------------------------------------------------------------
na razie nie stać mnie na więcej. dziękuje za to że chcieliście i chyba wierzyliście że wrócę. dedykacja dla wszystkich czytelników <33 niedlugo mam nadzieje kolejny rozdział. przepraszam za treść jeśli coś było powtórzone.. mam nadzieje ze sie spodoba i przyjmiecie to ostatnie wydarzenie.. :) zwrot akcji tak zwany. kocham was wszystkich <3 licze na to, że bedziecie komentowali :)
Śpiąca ..
Subskrybuj:
Posty (Atom)