Obudziła się zesztywniała, na twardej ławce. Miała na sobie wzrok Rona.
- Przepraszam. - odrzekł krótko. Hermiona siedziała w niezręcznej ciszy.
- To ty siedziałeś cały czas przy mnie? - zapytała.
- Nie. - zaprzeczył. - Wtedy... nie chciałem cię nazwać kujonicą. Trochę się wkurzyłem. Lolek mi uciekł..
- Lolek? I to był powód żeby mnie przezywać? Wiesz jak ja tego nie znoszę..
Hermiona zerknęła w lewo. Zauważyła twarz osoby, która od razu znikła gdy szatynka spojrzała w jej stronę.
- Wybacz, ale ja już pójdę. Nie mamy chyba o czym rozmawiać. - odparła smutno.
- Mamy. Słyszałem że chcesz się ze mną dalej przyjaźnić..
- A ja słyszałam że kochasz Savannah. - odpowiedziała na zaczepkę, nadal spoglądając w lewo.
Ron zarumienił się.
- Mogę ci coś powiedzieć? W końcu nadal ci ufam. - uśmiechnął się przyjaźniej.
Hermiona przyjrzała mu się uważnie zastanawiając się, czy to nie podstęp. Ron był najwidoczniej szczęśliwy. Tylko zazdrościć. Westchnęła, po czym powiedziała:
- Może kiedy indziej, musze teraz iść, - i podążyła w stronę wcześniej obserwowaną. Było trochę ciemno i ponuro, bo korytarz nie był za dobrze oświetlony. Kilka kroków dalej ujrzała cień i mroczną ciemność, z której wynurzył się wyższy chłopak, o ciemniejszej karnacji i zaczesanej "grzywce" do góry. Z odległości widać było, ze jego oczy są brązowe, lub piwne.
- Andrea. Nowy być - wyciągnął przed nią rękę. Od razu było słychać że nie jest Anglikiem.
- Kim jesteś i czego chcesz? - zapytała.
- Jestem z Argentyna. Przyjechałem na wymiana. Jeden gość pojechał do Argentyńskiej szkoła, a ja przyjechać tutaj. - uśmiechnął się serdecznie. Wyglądał naprawdę sympatycznie.
- Na ile tu zostajesz, Andrea? - zapytała, być może z nudów.
- Na miesiąca. - odparł.
- Widzę że angielski ci nie służy. - postarała się uśmiechać, ale niezbyt jej to wychodziło.
- A widzę że tobie tak.. - szepnął jej na ucho.
- Bez flirtu. - odparła krótko. - Kto wyjechał do Argentyny?.
- Jakiś Fred Weasley.
Hermiona się załamała, nie wiedząc czemu. Od dłuższego czasu czegoś jej brakowało, czegoś oczekiwała. Jej serce nie było w jednym kawałku.. jeden odłamek pozostał przy Fredzie. Więc jednak go kochała.. bez żadnej świadomości.. być może do teraz go kocha, ale serce nie odpowie szczerze na każde pytanie.
- Wszystko ok? - zapytał Andrea
- Tak, oczywiście. - rzekła sucho. - Fred chciał się z kimś pożegnać, widziałeś go?
- Tak, z jakąś Hermioną, jak przyjechałem.. potem z czystym sumieniem odjechał. Być może się z nią spotkał. Jak myślisz to jego dziewczyna? Wyglądał na bardzo przejętego.
Cios niczym nóż w serce. Więc to on pocałował ją we śnie w policzek. Tak delikatnie.. bez rozpływania się! Przecież zdradził.. chicał być z Ang.. Właśnie.. coś tu nie pasowało.. w jednym dniu spotyka się z Angeliną i mówi że nie chce już z nią być. Szopka dokładnie odegrana przez najlepszego aktora.
Szatynka wyciągnęła do ciemno skórego rękę.
- Hermiona Granger jestem.
Patrzył na nią osłupiony.
- Jesteście para? - zapytał z ciekawością.
- Powiedzmy że byliśmy dwa razy. Za pierwszym mnie zdradził . Nie wiem czemu ci to mówie. - rzekła obojętnie.
- A jednak ja musieć być dla ciebie kolegą skoro to mówić.. - uśmiechnął się tajemniczo. - Andrea Tyroff.
- Tyroff? Co to za nazwisko?
- A co ? Coś ci nie odpowiadać, a co to za nazwisko Granger?
Hermiona zawsze lubiła ludzi którzy bronili swego.
- Czuję że dam radę się z tobą zaprzyjaźnić. - uśmiechnęła się.
- Oprowadzić mnie po szkoła?
- Jeśli chcesz. - rzekła obojętnie.
I ruszyli w długą oprowadzkę po jakże dużej szkole.
^^*^^
- Pożegnałeś się z swoim bratem? - zapytał Lee
- Po co? - żąchnął George
- Bo to twój brat? O co wam znowu poszło? O Granger? Przecież to widać że dwie strony się do niej pchają. No to opowiesz coś więcej?
- Nie. Nie. Nie. Nie powiem nic. Sprawy prywatne.
- A niby jestem twoim przyjacielem.. - zesmutniał Lee.
- Tak kocham Hermionę, i Fred chyba tez.. próbowałem ją dzisiaj pocałować.. - szepnął.
- Nie gadaj?! I co z tego wynikło? - zapytał z zaciekawieniem Jordan.
- Gówno.
^^*^^
- Czym się interesujesz? - zapytała pewna ładna Gryfonka.
- Tobą. - zażartował rudzielec.
- Słodki jesteś. - uśmiechnęła się tajemniczo. - Ktoś o nas wie?
- Nie.. - powiedział krótko.
- Na pewno? - zapytała
- Tak, przysięgam na miłość do ciebie.
- Też cię kocham.
- Naprawdę? - chłopak zdzwił się.
Przybliżyli się do siebie i chyba sami wiecie co dalej ...
^^*^^
- Będziesz Puchonem, Ślizgonem, Krukonem czy Gryfonem? - zapytała szatynka
- Chyba Gryfon. W mojej szkole byłem Krukonem.
- To zapraszam Cię do naszego Pokoju Wspólnego. - ruszyła pierwsza wzdłuż korytarza prowadzącego w stronę Pokoju Gryfonów.
_ _ _ _ _ _
Na razie tylko wprowadzenie nowej postaci. rozdziały będą krótsze i głupsze -.- nie wiem kiedy 3 część 43 rozdziału..
Śpiąca..
Hmm, wymiana O.o Freddie :(
OdpowiedzUsuńKto z kim rozmawiał jak nie padł żądne imiona?
O co chodzi? Gubię się :(
Twoje rozdziały nigdy nie będę głupsze, ważne że będą :D
Zresztą, żaden rozdział, na jakimkolwiek blogu nigdy nie jest nudny/ głupi itd. Każdy rozdział jest wspaniały i oryginalny :D
Cieszę się że nie zawieszasz bloga :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na 20 :D
~Clar <3
Świetne cały twój blog przeczytałam w jeden dzień <3333
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? Ja tu tęsknię! <3
OdpowiedzUsuńCzekamy :c
OdpowiedzUsuńWybacz, że nie komentowałam, teraz nadrabiam. Hym... to tylko miesiąc jakoś wytrzymają bez siebie. Ale jak można wciąż kochać i przyjaźnić się z osobą, która zdradziła. George bardziej teraz do mnie przemawia, aby w twoim opowiadaniu był z Hermioną. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń