" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 7

Po obiedzie, gryfoni poszli do Pokoju Wspólnego, aby chwilę odpocząć przed robieniem dekoracji.
Hermiona wzięła krzesło i usiadła przed oknem. Nie wiedziała co ma myslec o balu.. chciała iść.. ale było jej głupio gdyby to zrobiła dzień po pogrzebie strasznie bliskiej jej osoby.  Do zamyślonej gryfonki podeszła Luna.
- Spodobało ci sie to okno. - uśmiechnęła sie 
- Tak. Jest takie magiczne.. piękny widok z niego widać. - odwzajemniła usmiech.
- Widzę że o czymś zawzięcie myślisz. - białowłosa oparła sie o ścianę przy oknie
- Tak.. myślę  o tym czy mam iść na bal. - patrzyła smutno w okno.
- Czemu miała byś nie iść? - Luna zdawała sie być zdziwiona
- Bo jest to dzień po pogrzebie babci. Po pierwsze nie wiem czy sie pozbieram, po drugie nie wypada iść na imprezę dzień po pochowaniu buni.
- Racja, ale Fred wyjdzie z Hogwartu
- Gdzie wyjdzie? - Hermiona nie do końca zrozumiała Lunę.
- No , ukończy Hogwart. Nim się obejrzysz już go nie będzie. A ja widze że coś między wami zaczyna iskrzyć, Miona. Mnie nie oszukasz.
- Zaczynam się zastanawiać co jest dla mnie tak naprawdę ważne.. 
- A narazie co wywnioskowałaś?
- Że bunia była kimś w rodzaju drugiej matki. - łza poleciała jej po policzku.
- Wiem co czujesz. Ja wogóle nie mam mamy. 
- Zazdroszczę ci tego, że mimo tej ogromnej straty, potrawisz ciągle chodzić usmiechnięta. - Hermiona cicho zachichotała
- Ona na pewno by chciała żebyś tam poszła.
- Kto? Gdzie? - szatynka zapatrzyła sie w piękny pejzaż za oknem
- Twoja babcia .. bal. - powiedziała spokojnie Luna
- Ale to będzie dla mnie ból.. a potem tak normalnie mam sie bawić? -   Hermiona bawiła sie z zdenerwowania palcami.
- Uspokój się. - Luna położyła ręke na palcach przyjaciółki - Ona chce zebyś była szczęsliwa, a ja wiem ze szczescie ci przyniesie ten bal. 
- Skad to wszystko wiesz?
Luna sie zasmiala.
- Tak mam.
-  Co byś zrobiła na moim miejscu? - szatynka spojrzała na białowłosą
- Poszłam bym tam. Wyobraź sobie że robisz to aby uszczęsliwic bunię.
- Ale ja tego nie robie dla buni. - Hermiona patrzyła smutno na swoją przyjaciółkę.
- Ją to uszczęśliwi, uwierz mi.
- Ale niby czemu ma to ją uszczęśliwić?! - Hermiona lekko się wzburzyła.
- Miona, spokojnie. - Luna patrzyła spokojnym wzrokiem na szatynkę - Bo ona chce twojego szczęścia. Nie chce żebyś była smutna. Zrób to dla niej. Proszę. 
- Przepraszam. - westchnęła - Na pewno mam tam iść? - Hermiona chciała się w 100% upewnić.
- Tak. - uśmiechnęła sie szeroko.
- Dziękuje. - szatynka przytuliła białowłosą.
- Dla Buni. Pamiętaj. - Luna spojrzała głęboko w oczy przyjaciółki i odeszła.
Po chwili do Hermiony podszedł Fred.
- Gratuluję zemsty. - podał szatynce rękę.
Uścisnęła ją ,nie słusznie, gdyż  prąd ją kopnął
- Ałaj! - krzykneła.
- Jeden z moich i Georga gadżetów. - uśmiechnął się łobuzersko. 
Widział obrażoną minę gryfonki.
- Chciałem przetestować. - szturchnął dziewczynę
- Idiota. - szepnęła.
- Co powiedziałaś? - Fred udawał że nie słyszy.
- IDIOTA! - krzyknęła
- Osz ty.. - rudzielec spiorunował szatynkę wzrokiem, po czym zaczął ją łaskotać.
- Ałaj! Fred!! Przestań! - gryfonka nie mogła ze śmiechu.
Gdy Fred w końcu przestał ją łaskotać dziewczyna leżała na podłodze. 
Niespodziewanie pociągnęła bliźniaka za nogę i ten też znalazł się na podłodze.
- Ładnie, Granger- uśmiechnął się łobuzersko
Hermiona wstała i otrzepała rzeczy. Usiadła z powrotem na krześle.
- Przez ciebie nie mogę być poważna. - spojrzała w okno.
- Czemu masz być poważna? - rudzielec usiadł wygodnie na podłodze.
- Wiesz co, zdaje mi się że wczoraj mi babcia zmarła. - powiedziała surowo.
- Przepraszam. - rzekł cicho. 
- Nie masz za co, no chyba że za te włosy. - patrzyła suchym wzrokiem na jezioro otaczające Hogwart.
Fred zaśmiał się znacząco
- Idę.
- Ale gdzie? - otrząsnął się z głębokiego śmiechu.
- Na bal.
W ciele Freda zrobiło się strasznie ciepło.
- Bunia pewnie by chciała abym była szczęśliwa.
- A co cie tak uszczęśliwa w kwesti balu? - rudzielec patrzył badawczo  na szatynkę.
- Ten taniec mnie wciągnął. - uśmiechnęła się
- Mnie też - Fred zarumienił się.
Z tej " wciągającej " rozmowy wybudził ich warkot megafonów:
- Proszę uczniów od klas 5-7 o zebranie się w Wielkiej Sali.
- Tu są jakieś głośniki? - zdziwiła się Hermiona
- A nie wiedziałaś? - Fred gromko sie zasmial
- Lepiej się nie śmiej, tylko chodź do tej Wielkiej Sali.

♣.♣.

Gdy zeszli na dół, zamiast wszystkich talerzy i całej reszty na stołach leżały przeróżne materiały ; wstążki, serpentyny, balony, 
- Co my mamy stroje szyć czy salę dekorować? - zdziwił się Fred
- Macie dekoracje robić. Instrukcje co i jak znajdziecie na stołach. - powiedziała przejęta McGonagall.
Fred podszedł do jednego ze stołów i wziął instrukcje
- Wielki papierowy skrzat - Gryffindor. - powiedział suchym tonem. - Ale czemu my.. - chciał już coś powiedzieć do profesor McGonagall, lecz ona już wyszła.
- Kto będzie przywódcą? - spytał pewny siebie George
- Przywódcą czego? - zakpił Ron
- No robienia skrzata. - rzekł George.
- Na pewno nie ty. - zaśmiał się Ron, za co oberwał od brata.
- Dziewczyny, róbcie głowę. - powiedział stanowczo Harry.
- Bo co? - zagroziła Angelina.
- No właśnie. My robimy Nogi i ręce, wy robicie głowę. - dodała Hermiona.
Chłopacy z pogardą patrzyli na dziewczyny.
- Już dobrze! - powiedział w geście poddania Fred.
- Bracie, co ty robisz, nie tak łatwo oddamy nóg i rąk! - krzyknął oburzony bliźniak.
- Chcecie walczyć? - zagroziła Paravati.
- Ale czym? - spytał Harry.
- Tym. - Lavender wzięła ze stołu papierową rurkę i uderzyła nią Harrego.
- Wojna!! - zawył George
- Wojna! - powiedziała złowieszczo Hermiona.
Cały gryffindor w klasach 5-7 zaczął walkę na papierowe rurki. 
Dziewczyny vs. Chłopcy
Do walczących podszedł blond - ślizgon z swoimi "podwładnymi"
- Patrzcie, ci idioci bawią się jakimiś papierowymi rureczkami. - zakpił Draco.
- Idź do swoich , Ślizgonie. - rzekł z pogardą Fred.
- Bo co? - Malfoy miał na twarzy wymalowany kpiący usmieszek
- Bo zachowujesz się jak idiota. - powiedziała odwaznie Hermiona.
- Odezwała się szlama. - Draco wraz z swoimi "giermkami" zaśmiał się
- Zamknij się. - rzekł surowo Fred.
- U.. szykuje się nowy kochaś? Przepraszam.. nowy nie wypał? - Draco uśmiechnął się kwaśno
- Zamknij się. - powtórzył tym razem Harry.
- Grozi mi ten co się boi Czarnego Pana. - Malfoy miał namalowaną na twarzy wrogość.
Harry chciał się rzucić na Ślizgona, lecz powstrzymał go Ron:
- Stary, nie warto.

Nagle wszyscy usłyszyli głośny huk, natychmiast się odwrócili a na posadzce ujżeli martwego.....


___________________________________

No i jest 7 rozdział! :)
Dziękuje za ilość odwiedzin, 
dziękuje mojej asystentce - sernikowi, choć zbytnio nie musiała nic robić xd
Proszę , komentujcie, to dla mnie bardzo ważne. Dodałam mimo że nie było 3 kom, bo blooga pisze dla siebie a  i tak wiadomo że mi to  nie przyniesie popularności.
Kolejny rozdział najprawdopodobniej jutro.


Jula


4 komentarze:

  1. Czemu skopiowalas ode mnie znaczek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopacy ? chłopcy chyba xD Martwego o.O łoo nieźle się zapowiada xD hym nawet ciekawe. Widzę kilka literówek ;) no nie ważne kiedy NN ? pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie na http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń