" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 2

Hermiona patrzyła przed siebie dobre 15 minut. Z transu wybudził ją Fred.
- Lepiej chodźmy na lekcje, bo będzie jeszcze gorzej.
Gryfonka wstała i ruszyła przed siebie. Ale na chwile przystanęła i zwróciła się do Freda:
- Nie musisz się starać na tym balu..
- Ale tam będą aurorzy... - rzekł poważnie
- No i co z tego? - naburmuszyła się
- To z tego , że musimy się postarać.. bo i tak za to mogą nam odjąć punkty.. jeszcze aurorzy powiedzą ministerstwu że w Hogwarcie uczniowie sa leniwi.. i będziemy mieli przechlapane.
Hermiona zauważyła że Fred ma racje.
- Masz rację. - w końcu mu to przytwierdziła.
- Idę na lekcje , nie chce mieć gnoju. - spojrzał na chwilę na szatynkę po czym odszedł.
                               
 ★.★.★

Hermiona miała teraz Transmutacje. Zeszła na dół " ruchomymi " schodami i skierowała się do sali w której zaczynała sie lekcja. 
" Super " - pomyślała - " Lekcja z kobietą, która wprowadziła w jej życie jedną wielką katastrofę " 
Weszła do sali.
- Dzień dobry. - powiedziała i usiadła na swoim miejscu.
Lekcja była o przemianie  zwierzęcia w przedmiot szkolny.
Normalnie,to Hermiona by się ciągle zgłaszała, ale nie miała  na to ochoty. Ciągle dręczyło ją jedno " Musi iść na bal z Fredem Weasley'em.. " Wiedziała dobrze że on chciał iść z Angeliną, albo z kimś innym. Byle tylko nie z ta kujonicą Hermioną Granger. 
Przez kolejne lekcje Herma zmobilizowała się i starała sie tak jak zawsze. Jej dom zyskał na tym +50 punktów.. 
" Gdybym nie poszła na bal, to bym już załatała to , co dostałam bym od dyrektora. - pomyślała. " 
Po ukończonych zajęciach uczniowie udali się do swoich Dorminatoriów. 
Hermiona usiadła zmieszana, zmęczona, wkurzona przed kominkiem. 
Obok niej usiadła smukła postać w dosyć komicznym stroju, jej włosy były długie, można powiedzieć że ... białe. Była to Luna Lovegood.
- Czemu jesteś zmieszana, zmęczona i wkurzona? - spytała spokojnie, ale Hermionę przeraziło to, że wiedziała dokładnie to co czuje. 
- Muszę iść na bal z Fredem . - powiedziała sztywno szatynka
- Nie musisz. - rzekła mówiąc nadal spokojnym tonem
- Ale Gryffindor na tym ucierpi. - spojrzała w kominek.
- Niczego nie musisz. - powiedziała Luna - Ale czy znasz doskonale Freda by wiedzieć że to będzie porażka?
Hermionę zatkało.
- Nie.. 
- No właśnie.. skąd wiesz .. może to romantyk ... który ma własną hodowlę róż na balkonie,który wstaje przed świtem słońca..
Obie dziewczyny się zaśmiały.
- Dziękuje Luna. - szatynka przytuliła białowłosą.

★.★.★

Hermiona aż do kolacji siedziała przy kominku, myślała o tym co powiedziała jej Luna. Właściwie to miała szczerą rację, bo nie znała Freda. Wiedziała że jest bratem jej przyjaciela, i że jest typem żartownisia. Ale właściwie sama nie wiedziała czemu tyle czasu powierzała myślom o Fredzie Weasley'u . Będzie musiała sie poświęcić i tyle. Nie ma odwrotu.
- Idziesz na kolacje? - spytała Ginny. Była równie zdołowana jak ona. 
- Już idę. - oderwała sie od kanapy i ruszyła z przyjaciółką.
Na kolację było przeważnie to samo. Kurczak, indyk, ziemniaki puree, przeróżnie surówki i sałatki, ryż, przeróżne sosy i gulasze, dewolaje i inne.
Hermiona nałożyła sobie na talerz trochę sałatki, nie miała ochoty na nic więcej. 
- Idziemy po kolacji do Hagrida? - spytał Harry.
- Dobra. - rzekła Hermiona.
- Mi pasuje. - dodał Ron
Gdy zjedli, wyszli z sali i udali się w stronę chatki gajowego.
Znaleźli się pod niewielkim domkiem przy Zakazanym Lesie.
Harry zapukał do drewnianych drzwi.
- Prosze! - usłyszeli donośny głos.
Weszli do chatki.
- O! Harry, Hermiona i Ron! - gajowy spojrzał na trójkę. - Jak miło was widzieć. - uśmiechnął sie serdecznie. - Herbatki?
- Chętnie. - odpowiedzieli chórkiem
Gdy Hagrid zaparzył herbaty, usiedli przy stole.
- Słyszłałeś o balu i baliku? - spytała Hermiona
- Tak. Dumbeldore gdy mnie ostatnio odwiedził, wspomniał mi coś. - rzekł popijając herbatkę.
- I co o tym sądzisz? - zapytał Ron.
- Wiem to, że wam się to przyda. - uśmiechnął się
- Niby do czego?! - wzburzył się Harry
- Wiecie wogóle po co robią ten bal i dlaczego mają się pojawić tam aurorzy? I czemu was do tego zmuszają? - spytał Hagrid
- Nie. - rzekli równocześnie
Gajowemu opadły ręce.
- Zrobili to wszystko po to żeby was nauczyć dyscypliny i współpracy. - powiedział tajemniczo
- Ale co ma z tym wspólnego bal? - spytał Ron.
- No właśnie. - odparła szatynka.
- To że Aurorzy mają przekazac ministerstwu jak idą sprawy w Hogwarcie. - Hermionie przypomniała sie rozmowa z Fredem. - Jeśli nie będziecie na balu i baliku działali razem i nie będziecie umieli sie zjednoczyć, wtedy ministerstwo zatrudni aurorów na stałe. - Hagrid patrzył na opustoszałe miny trójki przyjaciół.
- Ale po co? - zapytał Harry.
- A co jeśli Hogwart napadną śmierciożercy a wy będziecie jak zgraja bachorów panikowali i  nie umieli się zachować? - Hagrid był coraz bardziej zawzięty w swoim tłumaczeniu.
- Co ma do tego bal?! - powtórzył Ron.
- Obiecujecie że nie piśniecie słowa że wam to powiedziałem? - gajowy coraz bardziej pogłębiał ciekawość trójki gryfonów.
- Obiecujemy. - powiedzieli chórkiem
- Będziecie mieli przygotowania w parach. Będziecie ćwiczyli kroki i wogóle.. dekorowali salę.. aurorzy będą się temu przyglądali, a potem ocenią sytuację. Chcą mieć pewność że umiecie zapracować na coś , że potraficie razem współpracować oraz pragną abyście zrozumieli że gdy uwierzycie, to wszystko dacie radę zrobić, jeśli w siebie uwierzycie. - gajowy skończył swoją długą wypowiedź.
- Czyli będe musiała ćwiczyć z Fredem. - szatynka zrobiła pokerową twarz.
- Współczuje. - Ron poklepał przyjaciółkę po ramieniu.
- A ja z Paravati. - Harry lekko uśmiechnął się pod nosem.
- Czyżby serce Harrego zaczęło dla kogoś bić? - zaśmiała się szatynka.
- Ha ha ha ha ha ha. - wybraniec zaśmiał sie ironicznie
- Dzieciaki, już późno, powinniście już wracać. - powiedział Hagrid.
- Miło Cię było znów zobaczyć - powiedziała Hermiona
- Ciebie też, Hermiona. - gajowy uśmiechnął się serdecznie. - Pamiętaj, jakby ten ślizgon Draco Malfoy znowu by się w ciebie zaczynał to mi to prędko powiedz. - rzekł z pośpiechem.
- Na razie nic się nie dzieje. - lekko się uśmiechnęła.
- Pa Hagrid! - krzyknął Harry z Ronem wychodząc z chatki
- Pa , dzieciaki. - uśmiechnął się machając z progu.
Trójka przyjaciół udała sie do zamku . 
Gdy się w nim znaleźli , szli jednym z korytarzy.
Hermiona zauważyła Freda siedzącego na ławce.
- Zaraz do was dojdę. - powiedziała kierując się w stronę rudzielca.
- Okay. - odpowiedzieli równocześnie przyjaciele szatynki.
Stała właśnie nad Fredem.
- Wszystko okej? - spytała siadając koło niego.
- Zastanawiam się czemu z tobą idę na bal. - rzekł sucho.
" Miło - pomyślała ze smutkiem " 
- Bo cię wylosowałam.. ? - powiedziała drżącym głosem.
Szatynka była krucha niczym szkło.
- Ale czemu ty.. nigdy specjalnie nie byliśmy jakoś.. no ten.. zaprzyjaźnieni.. - mówił z zakłopotaniem
- Tak chciał los. - mówiła przez łzy.
Bliźniak spojrzał na Hermionę.
- Czemu płaczesz? - spytał wyraźnie markotny
- Kolejny chłopak mnie odpycha i mnie nie chce. - powiedziała chlipiąc.
- Nie że ja cię nie chcę tylko sobie tego nie wyobrażam. - mówił przez śmiech. - Ja i mądra Mionka na balu? -  spytał patrząc na gryfonkę która lekko sie zarumieniła.
- Ja prędzej nie wyobrażam sobie ciebie i mnie.. kujonica i żartowniś.. - patrzyła na rudzielca.
- Chyba obaj się siebie wstydzimy. - zaśmiał się lekko 
Gryfonka również się lekko zasmiała.
- Jest późna godzina, chyba musimy już iść do Dorminatorium. - rzekła Hermiona
- Masz rację. - poparł ją Fred
Ruszyli w stronę Dorminatorium , rozmawiając o wszystkim tylko nie o balu. Nie chcieli na razie o tym  myśleć. Żyli chwilą.



_________________________________________


Dziękuje Oldze mojej asystentce za te wszystkie podpowiedzi <3


Dziękuje równiez Korneli i Oli za to że poprostu są <3
Przepraszam za błędy .. :)
Proszę o zostawienie komentarza, to dla mnie bardzo ważne . 
Następny wpis najprawdopodobniej jutro.



Jula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz