" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 5

Na kolację było to co zawsze.
Hermiona nałożyła sobie tym razem kaszę i kurczaka, do szklanki nalała sobie sok dyniowy. 
Szatynka nie widziała że ciągle przyglądał sie jej wysoki rudzielec.
                      
        ☁.☁.☁


- Co ty na nią tak ciągle patrzysz?! - zapytał George bliźniaka

Lecz Fred cały czas spoglądał na gryfonkę.
- FRED! - bliźniak szturchnął brata tak mocno że ten wyleciał z ławki.
Slytherin się zaśmiał. Z resztą niektórzy z Gryffindoru też.
- Ałaj! - krzyknął Fred. - Za co to? - spytał
- Za nie słuchanie. - George pomógł bratu znów usiąść na ławkę.
- Co chciałeś? - Fred zanurzył wzrok w talerzu.
- Czemu tak na nią namiętnie patrzysz? - powiedział z kpiącym uśmiechem George.
- Na kogo? - Fred udawał że nie wie o co chodzi
- Na Granger! - powiedział głośno.
Kilka gryfonów na nich spojrzało.
- Cicho badź!
- U.. widze że komuś  jakaś laska uderzyła do głowy. - George zachichotał.
Fred nerwowo zaczął grzebac w talerzu.
- Nie wiem. Nie umiem ci powiedzieć. -  bliźniak przelotnie spojrzał na brata.
- U.. - George skupił uwagę na talerzu.


☁.☁.☁


Po zjedzonej już kolacji dyrektor postanowił przekazać uczniom pewna wiadomość. 
- Kochani. - zaczął - Przygotowania do balu i baliku zaczną się jutro. - cała sala jęknęła - Ale cisza. - było słychać tylko pojedyncze szepty. -  Uczniowe z Slytherinu i Gryffindoru mają próbę jutro do balu na wspólnej lekcji z Obrony przed Czarną Magią oraz Transmutacji. - gryffindor i slytherin zaczęli klaskać. - Uczniowie baliku mają jutro próbę po lekcjach. - westchnął - Hufflumpuf i Ravenclaw mają próbę do balu jutro na Wróżbiarstwie i Zielarstwie, a do baliku na Transmutacji i Quiddichu. Proszę rozejść się do Dorminatoriów.
Na sali zapanował zamęt. Hermiona i  Fred jednocześnie na siebie spojrzeli, lecz to było przelotne. 


  ☁.☁.☁



W Pokoju Wspólnym siedział George,  Fred, Ron , Harry , Dean , Neville i Seamus. Hermiona chciała się do nich przysiąść lecz pewna natarczywa rudzielka chciała się dowiedzieć co się działo i pociągnęła szatynkę do pokoju. Białowłosa podążyła za nimi. Hermiona usiadła na swoim łóżku.

- Ciągle na ciebie patrzył. - powiedziała spokojnie Luna.
- Kto? - zapytała Miona
- Fred. - Luna wraz z Ginny usiadły obok  Hermiony na jej łóżku.
Szatynka próbowała sie nie zarumienić na myśl że bliźniak patrzył na nią. " Ale on tylko patrzył " - tłumaczyła sobie w myślach.
- No to mów co się działo! - Ginny potarła o kolana
Hermiona zaczęła opowiadać przyjaciółkom o tym jak Fred na przeprosiny dał jej niebieski kwiat z kolorowymi abstrakcjami w środku. O tym, że zaczęła sie przyjaźnić z rudzielcem i oczywiście o nie całkiem miłym zakończeniu z faktem że dostała kwiat mandragory, oraz o ich długiej rozmowie w powrocie do Dorminatorium.
- Rety! - krzyknęła Ginny.
- Musiał być słodki jak cię przepraszał - powiedziała Luna.
- Mój brat? - parsknęła rudowłosa. - On niby jest słodki?! - zaśmiała się w głos
- Trochę był. - twarz Hermiony oblał rumieniec.
- Ty coś do niego czujesz. - rzekła Luna. Ona to chyba naprawde wiedziała o wszystkim.
- Ale do kogo? - Herma udawała że nic nie wie
- Do Freda a do kogo? - spytała lekko uśmiechnięta białowłosa
Szatynka zarumieniła się.
- Lubie go. - rzekła po czasie.
- Żebyś sie nie zakochała. - Ginny poklepała przyjaciółkę po ramieniu
- Nie mam argumentów - szatynka uśmiechnęła się pod nosem.
Przyjaciółki rozmawiały tak do późnego wieczora, w końcu stwierdziły że są zmęczone. Położyły się do łóżek i szybko zasnęły.
Hermionie nie śniło się nic. - pustka.

♫.♫.♫


Nadszedł dzień w którym miały się odbyć  pierwsze próby do balu i baliku.

Dziewczyny wstały i szybko się uszykowały.
Na pierwszych dwóch lekcjach przygotowania mieli Hermiona, Paravati, Lavender, Harry, Dean, Seamus , Ron, Fred , George , Angelina i reszta .
Spotkanie miało być w Pokoju Życzeń.
- Witam was, drodzy uczniowie Slytherinu i Gryffindoru. - przywitał się jakiś dosyć przystojny, zapewne absolwent Hogwartu . - Moje imię to Armanto Belatoretto. Będe was uczył tańca. 
- Ale my umiemy tańczyć. - rzekł Ron.
- Tak? Umiesz robić o tak? - Armanto zrobił salto, szpagat i ruch salsy.
Dziewczyny zaczęły klaskać. A Ron zrobił kwaśną minę.
- No właśnie. - Belatoretto spojrzał z pogardą na Weasley'a - Proszę się dobrać w pary tak jak na balu. - pomachał obojętnie ręką
Wszyscy zaczęli się odnajdywać w parach. Hermiona zarumieniona podeszła do Freda. Uśmiechnął sie lekko do niej a ona do niego.
- Panowie! Proszę wziąść sie w garść ! - krzyknął Armanto - Proszę złapać kobity za talię. - uważnie obserwował postępy
- Mogę? - spytał Hermionę.
- Musisz. - Fred niepewnie złapał Hermionę za talię
- Dobrze! - krzyknął gu-ru . - Teraz proszę panienki złapać swoich partnerów za ręke.
Hermiona dotknęła swoimi rękoma jego ręce. Taka mała dłoń w tak wielkiej. Fred poczuł ciepło płynące od szatynki. 
(http://www.youtube.com/watch?v=8xg3vE8Ie_E) - (podkład, proszę włączcie)
Nagle na tle poleciała romantyczna piosenka.
- Dajcie się ponieść. - powiedział Armanto wyczekując na jaki kolwiek efekt dobrej muzyki.
Fred i Hermiona zaczęli niepewnie. Najpierw powolne kroki,potem " dali się ponieść ". zaczęli tańczyć jak profesjonaliści. Przybliżyli do siebie twarze. Dzieliły ich milimetry. 
- O proszę spojrzeć na tę parę ! - Armanto wskazał na Hermionę i Freda.
- To Freddie i Herma? - wszyscy szeptali między sobą
Tańczyli obłędnie, zatonęli w swoich oczach. Zakochali się we wspólnym tańcu. Można powiedzieć że ich ciała były stworzone do tego. Prezentowali przeróżne abstrakcje, figuracje. Draco prychał pod nosem patrząc na "najlepszych". Na koniec Fred lekko pochylił do tyłu Hermionę. 
- Brawa dla tej pary! - Armanto znów pokazał na Hermionę i Freda.
- Wow. - rzekła do rudzielca.
- I ty ponoć nie umiesz tańczyć. - zaśmiał się cicho.
Wrócili do rzeczywistości.
- Powtarzamy! - krzyknął Armanto
I znów było tak bajecznie, tak doskonale. Przez całe dwie godziny lekcyjne ta dwójka zrozumiała że muszą iść razem na bal, cieszyli sie niemiłosiernie z tego że akurat na siebie wpadli.. Gdy rozchodzili się na lekcje Fred szepnął do Hermiony:
- Byłaś wspaniała.
Na co odpowiedziała
- Ty też.
I zmierzyli się długim wzrokiem.

    ☁.☁.☁


Hermiona podczas lekcji wogóle nie mogła się skupić. Myślała wciąż o tańcu z Fredem. On myślał o tym samym. O porywającym zbliżeniu ciał . O miłości jaką splątała ich ta muzyka. O poprostu tej całej magi, tyle że bez różdżek.

Gdy Weasley skończył lekcje dopadła go pani McGonagall .
- Chodź za mną. - rzekła do niego.
Fred poszedł za profesor.
Doprowadziła go przed salę do Transmutacji. 
- Pod ławkami ma lśnić. - uśmiechnęła się ironicznie. - Następnym razem się zastanów, zanim dasz dziewczynie kwiat na przeprosiny. - klepnęła Weasley'a i zaczęła odchodzić.
Fredowi przez mózg przeleciała myśl że za pomoca magi szybko się z tego zajęcia wywiąże. 
- A i proszę o różdżkę. - cofnęła sie i zabrała od rudzielca pałeczkę.
Bliźniak został pozbawiony magii. Stał w pustej sali. Nie zostało mu nic innego niż odwalać brudną robotę.
Wziął drapaczkę z jednego ze stolików i zaczął skrobać.
Zajęło mu to  2 godziny. 
Po ukończonej pracy usiadł na siedzeniu McGonagall przed biurkiem i zaczął się wydurniać
- Dzieci proszę o ciszę! - mówił otężałym głosem.
Zauważył że w biurku jest szuflada. Otworzył ją i zaczął grzebać.
Wziął jakąś kopertę.
- Co my tu mamy.. - otworzył ją.

Droga Minerwo!

Me serce turchleje gdy cię widzi. Gdy cię nie zobaczy,to płacze.
Nie każ mi czekać, gdy me uczucia gnają na przód, nie każ mi walczyć, skoro twe serce zdobęde, skradnę uczuć przemokłą plątaninę i schowam ją głęboko na dnie. Czułe słowa zostawie na później , bo me serce skacze z radości, że cię widzi piękną, o zachodzie słońca.. 


Fred usłyszał jak ktoś próbuje tu wejść więc przeczytał tylko podpis



                                                                                                     Albus Dumbledore



" Wow! - pomyślał " 

Okazało się że osobą która tu weszła była profesor McGonagall.
Zauważyła jak czyta list.
- Usiądź w ławce. - rozkazała a on od razu wykonał to polecenie.
Nauczycielka  transmutacji wyjęła kartkę z teczki którą trzymała i podała mu pióro.
- Napisz sto razy " Nie będe brał cudzych rzeczy " - uśmiechnęła się ironicznie. - Blokado! - wypowiedziała zaklęcie które zadziałało w sposób  zamknięcia wszystkich szuflad i szafek w tym pomieszczeniu . - Jak skończysz klucz zanieś panu Filchowi a kartkę połóż na biurko. Zgłoś sie potem do  mnie po różdżkę. - powiedziała po czym wyszła z sali.


Fred westchnął głęboko

Gdy zrobił co ma zrobić, udał się na obiad, lecz to co zobaczył  po  drodze zatrzymało go.




_____________________________________

Dziękuje, wszystkim, za wszystko, odzywajcie się ze ktoś to czyta.
<3




Jula

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział czekam na ciąg dalszy i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie. Podoba mi się. :3
    Chociaż wydaje mi się, że Hermiona przy próbie tańca powinna się potknąć, rumienić itp.
    Ale ogólnie jest okey. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na próbach wszystko będzie ok, na balu weźmie ją trema. :3

      Usuń