" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 38

Hermiona wesoło podśpiewując rozkładała śpiwór w namiocie, który postanowili umieścić na szczycie wzniesienia.Wiedziała że nic nie jest w stanie popsuć jej humoru, nawet sam fakt, że od kilku dni krążą bez celu i bez żadnego namysłu nie mogą znaleźć żadnego elementu. Nadciągała burza. Czarne chmury pieniły się nad dosyć wysokim wzniesieniem. Hermiona wyszła z namiotu i popatrzyła na przyjaciół. Wydawali się być smutni. Patrzyli bez interesownie przed siebie.
- Ej, chłopaki, co jest? - zapytała przysiadając się obok nich.
Oblecieli ją wzrokiem.
- To się wydaje być takie proste a nie możemy nic znaleźć! - Harry cisnął kamyczek w wielką smugę mgły, w dół..
- Musimy to znaleźć. Inaczej on nas w końcu wykończy i zdobędzie medalion. - rzekła pocieszająco Hermiona. Otoczyła rękoma przyjaciół. - Głowa do góry.
Delikatnie się uśmiechnęli, a potem zaśmiali się, starając się przywołać dobre wspomnienia, które rozpraszały ponurą atmosferę.

^^*^^

- Albo dasz ten medalion, albo cała trójka zginie. - powiedział lodowaty ton.
Młodzieniec siedzący naprzeciw szkaradnej postaci milczał.
- Chcesz żeby ona zginęła? Myślisz że nie wiem gdzie są? Dopadnę ich. Zgniją. ZGNIJĄ! - zamaskowana postać wstała energicznie z krzesła, wzięła szklankę która leżała na stole i trzasnęła ją o podłogę.
- Nie zrobisz tego. - powiedział rudowłosy spokojnym, miękkim głosem. - Jest otoczona ochroną.
-  Niby jaką?! - parsknął śmiechem. - Nawet ten cały Dumbledore nie dałby rady.
- Nie bądź tak tego pewien. A medalionu ci nie dam. - rudzielec uśmiechnął się przyjacielsko. Miał przy sobie niebezpieczeństwo, ale czuł się silniejszy niż kiedy kolwiek.
- Jednak radził bym ci go oddać, Weasley. Nagini, chodź tu. - ogromnej wielkości wąż zasyczał donośnie i oplótł krzesło na którym siedział rudowłosy. - Jeden ruch, a zginiesz. 
- To wolę zginiąć. - i rzucił się do ucieczki.
Na marne. Gad zaplótł się w nogi chłopaka.
- Ostatnia szansa. - szepnął morderczy ton.
Rudzielec sięgnął po różdżkę, którą miał w tylnej kieszeni.
Jedno zaklęcie i go nie było.
- Pozwoliłeś mu uciec?! - krzyknął chłodny ton. - Nagini, idziemy. Trzeba dopaść co nie jego. - zakapturzona postać z ogromnym wężem również zniknęła.

^^*^^

- Dobra. Z moich obserwacji wynika, że to ten zamek. - byli na skraju polany. Hermiona wyjrzała zza mapy. Stał przed nimi potężny pałac.. a raczej zamek. Był zbudowany z popielatych cegieł. 
- Jesteś pewna że Oko Jednorożca Naluu jest tutaj? - Ron tak na wszelki wypadek chciał się upewnić. Nie pierwszy raz w pomyłkowych miejscach czekały śmiercionośne pułapki.
- Jestem pewna. Z resztą sprawdźmy sami. - sięgnęła po różdżkę. - Akcjo Układanka. - zamek zabłyszczał na czarno i przybrał taką barwę. Ciemne chmury, które zbierały się od dobrych dni wyrzuciły z siebie w końcu deszcz i potężną chmurę. - I tak musimy się gdzieś schować. - powiedziała, powoli przemakając.
Skierowali się w stronę zamku. Po kilku chwilach stali przed wielkim, stalowym wejściem. 
Zastukali w mosiężny dzwon. Niepotrzebnie to zrobili. Zgarbiona sylwetka otworzyła stalowe drzwi.
- Czego tu szukacie dzieciaki? - syknął - Zjeżdżać.
- Chcieliśmy się schronić przed burzą. - powiedział cicho Ron, niemal niesłyszalnie.
Był to jeden z dwóch powodów, dlaczego akurat chcieli się zatrzymać. Numer 2 był chyba jasny : element układanki.
- Idźcie gdzieś indziej. - zgarbiony mężczyzna wziął się za zamknięcie wielkich drzwi.
- Może pomogę? - Ron zaczął pchać drzwi.
Zamknęły się przed trójką zmokniętych przyjaciół.
- Czasami zastanawiam się czy matka urodziła cię z rozumem czy jednak bez. - szatynka zmierzyła go spojrzeniem.
- No co ? Chciałem być miły. - odburknął.
- Nie dostaniemy się do zamku. - Harry szturchnął ze złości drzwi, które otworzyły się.
- Rzeczywiście musisz być Wybrańcem. - zaśmiała się Hermiona.
- Po prostu drzwi były otwarte! - stwierdził zielonooki.
Po chwili przyczynili się do rozpoznawania terenu.

^^*^^

Chłopak był w jakimś ślepym w zaułku, w nieznanym mieście. Wszędzie było cicho i ciemno. Rozczesał ręką swoje rude włosy i ruszył do przodu, ponieważ dostrzegał promyk światła. Gdy się przy nim znalazł, on zgasł.
- Pułapka. - szepnął rozglądając się na wszystkie strony.
Nagle ktoś go złapał za szyję. Rudzielec stracił przytomność. Leżał cały blady na ziemi.
- Dobra robota, Nagini. - uśmiechnęła się zakapturzona postać. - Pora zastosować szantaż. A raczej operację : Szantaż czy miłość. - zabrał ciało i teleportował się z wężem.

^^*^^

Dotarli do jakiejś sali otoczonej pochodniami. Na podłodze w prostym kierunku leżał rozłożony czerwony dywan. Na końcu sali w oświetlonej gablocie coś świeciło.
- To pułapka. Na pewno. - stwierdził Ron zbliżając się  z przyjaciółmi do gabloty powolnymi krokami.
- Chwila. - Hermiona zaczęła szperać w pomiejszająco-zwiększającej torebce. - Mam. - miała w ręce.. dezodorant?
- Miona, musisz teraz? - zapytał błagalnie Harry.
- Tak muszę. - spryskała powietrze, a raczej maleńkie drobinki kurzu latających przed nią. Ukazały się czerwone linię. - Wiedziałam. Misja dla ninja. - uśmiechnęła się z kaprysem. - Chodźcie za mną. - popsikała całe pomieszczenie spray;em. Jak się okazało były tu linie ruchu. Ostrożnie zaczęła przechodzić przez każdą z nich. Za każdym razem Harry lub Ron wiercili się niesłychanie, bojąc się że ich przyjaciółka dotknie linii.
- Gotowe. Jestem! - krzyknęła stojąc na końcu pomieszczenia. Echo odbiło się o ściany. Pochodnie zgasły.
- Ej? Co jest? - zdenerwował się Ron.
- Macie przecież różdżki! - rzekła Miona.
- Racja. - poparł ją Harry. Sięgnął po owy przedmiot i oświetlił drogę. Przedostał się bez żadnego problemu do Hermiony. - Teraz ty Ron! - niemal krzyknął.
Rudzielec się trochę speszył.
Ostrożnie zaczął wchodzić w głąb "pajęczyn"
- Uważaj! - echo szatynki rozbiegło się po pokoju. Podłoga zadrżała.
Zbiór cienkich linek upadł na podłogę tworząc ją czerwoną.
Wyczuli ich.
Hermiona złapała za cegłę, którą wypatrzyła po omacku i wybiła szklaną gablotę. 
Miała w ręku pierwszy element - Oko Jednorożca Naluu. Schowała go do torby.
Z sufitu zaczęły spadać ostre sople, a nawet duże igły. 
Przyjaciele starali się przetrwać niespodziewany atak.
Wyszli z pomieszczenia. Wzięli głęboki oddech. Usłyszeli czyjeś kroki. Zobaczyli po ciemku schody, zeszli na dół. Byli najprawdopodobniej w lochach. Usłyszeli ciche stękanie. Starali się pójść za szeptem, jękiem. To co zobaczyli zamurowało ich. Na ścianie najprawdopodobniej zawieszony na szatach wisiał zakuty w kajdany Fred. Ciemna zakapturzona postać wykonywała następujące polecenia:
- Powiedz gdzie jest medalion, albo zginie 10 mugolskich rodzin! - albo - Zabij tę szlamę!
Na podłodze rozlewała się krew, leżały martwe ciała. Nieznany mężczyzna nie widział ich, jeszcze nie widział. Hermiona chciała krzyknąć, lecz Harry zakrył jej usta. Oczy miała zaszklone. Była w szoku. Wąż, który był przy swoim panie ruszył się w ich kierunku. Ron starał sie przełknąć coś ciężkiego, co miał w gardle. Harry słyszał bicie serca, które szalało niezmiernie. Hermiona stała w osłupieniu. Wąż zaczął głośno syczeć.
- Nagini? Cóż tu mamy? - ciemna postać odwróciła się w ich kierunku. Przyjaciele zaczęli się przesuwać do tyłu, coraz bardziej do tyłu. Stali w cieniu. Im bardziej się oddalali, tym bliżej przesuwał się chłodny mężczyzna. Poczuli że ktoś za nimi stoi. W tym momencie wpół przytomny Fred spojrzał na nich.
- Żyjesz! - wyrwało się Hermionie, natychmiast zatkała usta ręką.
- Glabiusie jak ty ich pilnowałeś! - krzyknął niezmiernie głośno ciemny ton.
Dwie mroczne postacie otoczyły ich. Ścisnęli się za ręce. 
Hermionie myśli się zbiły. Ratować Freda; przeżyć ; ratować Freda ; przeżyć. W końcu wpadła na pomysł ; zatrzymać czas. Miała przed sobą rozgniewaną twarz Sami-Wiecie-Kogo i przerażone miny przyjaciół. Podbiegła do Freda. Był blady jak ściana. Na ręce miał ślady zadrapań, rany i plamy krwi. Widoczne były sińce pod oczami. Przy tak małym świetle. Szatynka nijako włączyła Freda w to zatrzymanie czasu. Spojrzał na nią. Najwidoczniej sprawiło mu to ból.
- Hermiona.. - szepnął.
- Jestem tu! - łzy ciekły jej ciurkiem, cieszyła się że przeżył. Zdejmowała mu blaszane kajdanki. - Jestem tu! - powtórzyła. Ściągnęła go z ściany. Upadł na podłogę. Przyklękła tu do niego. - Co ty tu robisz, Fred? - złapała go za rękę. Niech poczuje chociaż odrobinę ciepła. 
- Chciał odzyskać medalion. - mówił z trudem. - Wolałem sam zginąć niż żebyście wy zginęli. Czysty szantaż. Nie wiem co tu robię. Chyba Nagini mnie zaatakował, a potem on. - wskazał na Voldemorta. - Uwięził mnie tu. - przełknął ślinę. Wykonywał niby proste czynności, ale jaką sprawiały mu teraz trudność. - Wolałem zginąć niż czuć nadmiar waszej śmierci. Twojej śmierci.
- Wiesz że by ci nic nie groziło. - gładziła jego rękę. - Byłbyś bezpieczny. 
- Gdybyście nie zaczęli odtąd to by mnie pewnie zabił. Powoli tracił cierpliwość. - westchnął. W jego oczach zebrały się łzy. - Kazał mi zabijać ludzi i sam szantażował mnie ich śmiercią. - popłakał się. Nawet mężczyzna miewa takie momenty. - To było straszne. Wolałbym sam zginąć. - rozejrzał się wokół siebie. Sącząca się krew i zastygające zwłoki.
- Nie mów tak. - szepnęła.
- Masz zamiar zatrzymać ich tak na zawsze? - zapytał.
- Nie. Będziemy się teleportować. - rzekła wstając.
- Niby gdzie? - spytał.
- Tego jeszcze nie wiem.
Fred z trudem wstał. Jego nogi trzęsły się z strachu, tego, co zobaczył.
- Kocham Cię. - powiedział.
- Co? - nie wiedziała czy się przesłyszała. Poczuła ciepło bijące od zimnego i obolałego rudzielca. Czy to możliwe? Los daję drugą szansę? Tylko czy ona coś czuje?
- Kocham Cię. - powtórzył.
A jednak. Sprawa wydawała się jasna.. te wszystkie komplikacje.. rumieńce.. Fred ją kocha.
" Fred mnie kocha.. " - pomyślała Hermiona, czuła się otulona miłością rudowłosego, który sam nie wierzył w to co powiedział.
Przybliżyła się do niego.
- Mogę? - zapytał. Stąpa po cienkim lodzie,jakim jest krucha i wspaniała dziewczyna imieniem Hermiona.. musi to zapamiętać.
Kiwnęła głową, pozwalając mu na to czego tak bardzo pragnął, za czym tak bardzo tęsknił. Za czym tak oboje tęsknili..?
Najpierw delikatnie dotknął jej warg, a potem zaczął się piękny pocałunek z miłości obojga, tylko że druga strona tego nie potrafiła dostrzec.
Właściwie to Fred w głębi duszy przeklinał się za tą zdradę która miała miejsce podczas pierwszej obdarowanej przez los nadzei, szansy na miłość między dwojgiem innych ludzi.


_ _ _ _ _ _ _
Zaskoczeni? Ba!
Zobaczycie potem będzie rozwinięcie.
Nie jestem zadowolona za bardzo - z resztą tak jak zawsze xD
Dziękuje za 3000 odwiedzin <3 Uwielbiam was.

Jeśli chcecie nowy rozdział, każdy kto przeczyta wpis z rozdziałem 38 musi zostawić komentarz. Nie robię tego dlatego, że kocham wymuszać, czy na tym polega sytuacja bloga, tylko jestem ciekawa kto naprawdę to czyta. Jeśli już skomentujecie, to podpiszcie się. Sprawdzę potem ile osób zobaczyło tą notkę. Jeśli liczba komentarzy będzie bliska komentarzy, zaliczę wyzwanie.
WYZWANIE!
 [Nie zmuszam do komentowania, taka mini zachęta i obiecuję nie stosować jej jeśli będziecie chętnie komentowali. Mam wonty co do tego kto czyta tego bloga. Wydaje mi się że tylko Clar, Klaudia i Czekoladka oraz Princessa :( ]
Proszę was, tylko ten jeden raz. To dla mnie ważne. 

8 komentarzy:

  1. Super rozdział z reszta jak każdy!!! :)
    Czekam na następny ;)
    ~Wikyyy

    OdpowiedzUsuń
  2. jak ja kocham twojego bloga <3
    tak długo czekałam aż Fred powie Hermionie co do niej czuje.
    Zamieszałaś troche tą sprawą z Angeliną ale dzięki temu jest jeszcze
    ciekawiej. Czekam z niecierpliwością na kolejne cudeńko pozdrawiam i
    życze dużo weny
    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach no cóż, a nie mogli mu dać Veritaserum i po sprawie. Ten medalion Hermiona już dawno schowała nie nosiła go to skąd ten u niej. Po za tym sam Voldemort. On ma popleczników nigdy nie zjawia się sam na sam. Jeszcze ogólnie może zatrzymać czas i kiedy oni będą tak zamrożeni, odnaleźć te elementy. No cóż trochę pomieszane, ale ogólnie rozdział fajny. Pozdrawiam i życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytala. Skomentuje po poludniu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuje Cię do The Versatile Blogger więcej informacji na http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham Fremione a twoje jest narawde świetne <3
    Właśnie zyskałas nową czytelniczkę *_*
    Cudowneeeeee ;33
    Mam nadzieje że bd pisać 554118914415 rozdziałów . :* ♥
    Dodaje do obserwowanych i bd na bieżąco czytać i komentować . <3
    A teraz Taki Mały Spam -> Mam dla ciebie 2 informacje i mam nadzieje że obie przeczytasz :) ♥
    1. - NN na blogu ->> www.ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com
    2. - Oraz założyłam kolejny blog nie o HP Ale mam nadzieje że ci się spodoba oto link -> www.magic-for-us.blogspot.com ♥
    Mam nadzieje że będziesz czytać i komentować oby dwa. <3

    Pozdrawiam Twoja ReXi . <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział i mam nadzieję że Hermiona wybacz Fredowi :3

    OdpowiedzUsuń
  8. <3
    ~Czekoladka

    OdpowiedzUsuń