" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 39 cz.1

Dziękuje za tą nominację jeszcze raz i dziękuje za komentarze. Mam prośbę, możecie tak pod każdym wpisem? To przyjemne:) 
Wyzwanie nie jest zaliczone.. bo nie było bliskie ale dodaje za to że ktoś się pofatygował. Być może tylko tyle was tu jest. Dziękuje :3
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _ _ __ _ __ ___ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Nastał dżdżysty poranek. Mgła posuwała się nad wierzchołkami drzew, zatapiając piękny krajobraz. Hermiona nie mogła w nocy spać. Ciągle dręczyło ją to, czy przypadkiem cała sytuacja z Fredem i znaleziony element układanki to nie był tylko cudowny sen.
A jednak. Wsparła się na rękach i wysunęła je z śpiworu. Koło niej, na plecaku leżało małe pudełko. Otwarła je. Było to Oko Jednorożca Naluu. Nie ma co opowiadać. Wyglądało jak oko i kropka. Wyszła z swojej komory i wyciągnęła nogi. Usiadła na niskim taborecie. Zupełnie zapomniała że w korytarzyku spał Fred. Obudził się i usiadł koło niej na podłodze. Szatynka podsuwała mu krzesło, lecz ten dawał znaki że wygodnie mu tak.
- Jak ci się spało? - zapytał ocierając oczy.
- Źle. Nie mogłam spać. 
- Coś się stało? 
- A czy powodem mojej bezsenności musi być jakieś zmartwienie Fred? Nic mi nie jest. - skłamała. Dręczyła ją sprawa z rudzielcem i nawał pracy jaką odwalą przy reszcie elementów. - Kiedy wracasz do Hogwartu? - spytała.
- Ale jak to? Czemu mam wracać? - zdziwił się
- Chyba nie chcesz z nami szukać pozostałych elementów? - zmierzyła go wzrokiem. Wydawał się być poważny. - Nie, nie nie.. nie Fred. Nie idziesz z nami. Sam wiesz kto prawie cię wymęczył na śmierć.
- Przynajmniej zrzuciłem trochę na wadzę. - wzdrygnął ramionami.
- Jesteś tego pewien? Chcesz ryzykować? - spytała patrząc pusto przed siebie.
- Tak. Chce wam pomóc. - stwierdził.
- Nie o to chodzi. - zamilkła. - Czy chcesz znowu zacząć to co się nie udało? - spojrzała w jego brązowe oczy. Były pełne.. miłości? nadzei?
- Musimy porozmawiać.. - chciał zacząć temat z Angeliną lecz coś huknęło obok namiotu.
- Niedźwiedź!!!- szatynka zaczęła panikować w dobrym żarcie. - Idź, królewiczu sprawdzić cóż to.. - zachichotała.
- To nie jest śmieszne.. a co jeśli to niedźwiedź? - spanikował, ale nie dało się wyczuć czy na serio.
- Wczoraj miałeś chyba gorsze widoki.. - powiedziała markotnie. - Z resztą.. przeżyłeś już o wiele gorsze rzeczy. No idź.
- Co jak zginę?
- Będę cię opłakiwała. - na niby otarła łzę której nie było. - Chwila.. nie możesz zginąć niedługo wystawiamy "Śluby Panieńskie". - zamyśliła się. - Na co czekasz? Na oklaski? Idź żesz sprawdź co to! - wstała i wypchnęła go na dwór.
" Ma dziewczyna tupet! " - pomyślał.
Na dworze panował mróz, co z tego że był początek kwietnia. Pogoda zawsze była nieurodzajna w tych rejonach świata. O dziwo nie ujrzał ani niedźwiedzia ani żadnego innego potwora. Koło namiotu czaił się George.
- Co ty tu robisz? - zapytał Fred. 
- Jak dobrze że żyjesz. - uściskał go George. -Telepatia pomiędzy bliźniakami. Kojarzysz? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Coś pamiętam. Jak nas znalazłeś? 
- Telepatia bliźniaków? - powtórzył. - Co z medalionem? 
- Sam wiesz kto myślał że go mam, ale wtajemniczeni wiedzą że go schowałem w Hogwarcie. 
- Właściwie to dlaczego właśnie on cię zaatakował? Ma mnóstwo popleczników którzy mogli cię wykończyć raz dwa.. 
- Może chciał mnie wykończyć osobiście. Być może to dla niego egoistyczna przyjemność dręczenie innych. - Fred drżał - Możemy wejść do środka? Zimno tu?
- Jasne. - odparł George.
- A i.. cieszę się że jesteś. - uśmiechnął się.
- Ja też. - weszli do środka.
Hermiona przywitała Georga uściskiem.
- Co ty tu robisz? - zdziwiła się, podobnie jak Fred.
- Telepatia. - odpowiedzieli równocześnie bliźniacy.
- Och, to jasne. Mam patelnię.. może chcecie jajecznicę? - zaproponowała
- Wyręczę cię. - rzekł Fred.
- Na serio? Wiesz wogóle jak to się robi? - zapytała niepewna komu powierzyć patelnię.
- No potrzeba jajek.. - machnął ręką. - Magia da radę. - wyciągnął różdżkę
- Nie ,Fred! - powstrzymała go. - Zrobisz to bez magii albo ja się za to zabiorę.
- Mam ochotę cię pocałować. - zażartował.
Pacnęła go w głowę.
- A to za co? - wrzasnął
- Cicho bądź.. na razie cicho..- mówiła przez zęby nieszczerze uśmiechając się do Georga.
- Jesteście jacyś dziwni.. - odrzekł bliźniak skubiąc jakąś paprotkę. - Co to jest? Bardzo smaczne.
Hermiona rzuciła się pędem do Georga zabierając mu roślinę.
- Zjadłeś to? - spiorunowała go wzrokiem.
- T-tak.. - powiedział niepewnie przeżuwając.
- To jest niestrawna paprotka! - popatrzyła na niego jak na ostatniego głupka. Żeby dobrze wychować bliźniaków, to trzeba by było włączyć w to cały Londyn.. Bliźniacy patrzyli trochę przerażeni. - Być może będziesz miał objawy grypy żołądkowej. 
- Co to? - zapytał George
- Wymioty, rozwolnienie.. i takie inne. - George spurpurowiał. - Robisz to śniadanie? - popatrzyła na Freda.
- T-tak.. - powiedział cicho. Ta dziewczyna coraz bardziej mu się podobała.
George nagle zatkał usta. Zrobił się cały blady. Wybiegł z namiotu.
- No i się zaczyna.. - Hermiona przewróciła oczami.
Fred  podszedł do niej od tyłu, odwrócił ją i pocałował.
- Nie dam ci zapomnieć o tym drugim, skrywanym Fredzie. - puścił jej oczko i zabrał się za robienie jajecznicy. Po chwili obudzili się Harry i Ron.
- George? - zdziwił się Wybraniec. - Co ty tu robisz?
Bliźniak znów zbladł i po raz kolejny wybiegł z namiotu.
- Niestrawna paprotka. - rzekła krótko szatynka.
- Fred, jak się czujesz? - zapytał Ron.
- A jak miałbym się czuć? - nadal zajmował się patelnią i sprawą "jajecznica"
- No wiesz.. po wczorajszym.. - ponaglił Harry. - Wszystko okey?
- Tak. Będziecie jedli jajecznice? 
- Pewnie. - Harry i Ron odpowiedzieli chórkiem.
- Czyli jajecznica dla 5 osób.. - czuć było powoli woń jedzenia.
- Dla 4.. - Hermiona wskazała na tył namiotu, czyli na przód gdzie wymiotował George. - Nie może. - uśmiechnęła się z ironią.
Po chwili zasiedli do smacznego śniadania, a George leżał w jednym z przedziale z dużą miską. Po posiłku postanowili obmyśleć plan działania

^^*^^

- Ty parszywy szczurze!! - ktoś krzyknął. - Jak ty pilnowałeś tych dzieciaków, skoro się tu dostali i wykradli drugi element?! Drugi element?! Jak śmiesz patrzeć mi teraz w oczy, po tym jak zawiniłeś!!?? Dosyć tego. Ześlij śmierciożerców. To oni potowarzyszom nim w dalszej wyprawie. A jeśli nie spełnisz mojej woli, to Nagini będzie miał kolację. Przekaż wszystkim że jeśli nie wykradną dwóch elementów oraz gdy nie obronią tych trzech ich czeka ten sam los albo jeszcze gorszy. - zmierzył go wzrokiem -  Zgilotynowanie.. to rzecz przewspaniała.. dla was nagroda będzie doskonała, jeśli nie wypełnicie mojego rozkazu. - prawie szepnął. Czarna sylwetka znienacka zniknęła zostawiając służącego sam na sam w pałacu.

^^*^^

- George nie może iść z nami! - rzekł stanowczo Harry. - Zatruł się.
- To jego wina że stawiacie trujące rośliny w namiocie?! - wzburzył się Fred.
- Nie, ale należy uważać co się robi! - odparła stanowczo Miona.
- Chyba tylko ty tak robisz.. - szepnął Fred.
- Coś powiedział? - zmierzyła go wzorokiem.
Kłócili się zażarcie od jakiegoś czasu. Pół godziny może więcej, może mniej. A czas leciał na przód.
- Niech Fred zostanie z Georgem. - zaproponował Ron.
- Co? Braciszku chyba coś ci sie poprzestawiało w główce. Ja chcę zasmakować przygody! - odpowiedział głodny wrażeń Fred.
- Nie dosyć się wczoraj naoglądałeś? - spytała nieco spokojniej Hermiona. - Będziemy pod kontaktem. 
- Niby jakim?! - wzburzył się bliźniak.
- Coś wymyślimy.. - rzekł Harry.
Zrobiło się niespodziewanie ciemno.
Hermiona po omacku złapała Freda za rękę.
Nie było widać nic.

_ _ _ _ 
Masakra- brak weny.
Nie wiem kiedy kolejny :(
Sami widzicie ten badziew.. fuu. (xd)



3 komentarze:

  1. Spoko :D A co do rozdziału to nie gadaj bzdur ! Rozdział był fajny, jedynie Fred niech w końcu powie prawdę. Teraz mimo, że.... no że to Fred uważam go za głupka. I jeszcze słodkie Georgie, który się zatruł i to zjadł paprotkę. Kto je paprotki... No cóż George xD Pozdrawiam i życzę weny ! P.S. już sobie wyobrażam reakcję Mionki na zdradę xD (tylko niech nie ryczy) ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda zostanie boleśnie powiedziana. Nie lubie wersji miony która ciągle ryczy wiec nie masz się o co martwic.. Oczywiście George.. Ten nasz gluptasek ;)


    Księżna Marry z animowanego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ze dopiero teraz komentuję :(
    Mam nadzieję, że Herma nie będzie się długo gniewać :D
    Mam nadzieję, że Fred jej powie, że wszystko będzie dobrze itd.
    Rozdział wcale ni jest badziewny. Jest cudny, jak każdy :D
    Pozdrawiam, czekam i życzę weny :D
    ~Clar <3

    OdpowiedzUsuń