" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 41

Hermiona obudziła się w pokoju, który był wyznaczony dla niej, - U Kruma.
Podejrzewała, że Fred ją tu przyniósł. Zupełnie nie wiedziała w co się pakuje.. czemu z nim jest.. czy go w ogóle kocha? Ale nie tym chciała sobie krzątać głowę. Wstała, ale niespodziewanie upadła. Zaczęło jej się kręcić przed oczami. Do pomieszczenia wszedł Fred. Przypatrywał się niej przez moment.
- Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Trochę mi słabo.. - szepnęła ponownie się kładąc. - Jak Ron i Harry? - spytała trzymając się o czoło.
- O wiele lepiej. Siedzą teraz przy kominku. Ty wyglądasz gorzej, bo wiedźma rzuciła w ciebie soplem. - wskazał na okolicę lewej brwi szatynki. Hermiona przejechała tak palcem. Poczuła mały plaster.
- Mam przecięte? - wskazała na opatrzoną ranę.
- Tak. Niestety. - usiadł obok jej na łóżku. - Martwiłem się...
- Nie musisz.. - westchnęła. - Fred możemy porozmawiać? - postanowiła z nim pogadać, otwarcie, bo nie chciała się dłużej męczyć z tymi samymi uderzającymi jak fala pytaniami o ich związek. " Czy to słuszne? "Czy go kocham? Czy to potrzebne?"
Wiedziała że go kocha, ale raczej jak najlepszego przyjaciela. To co się zaczęło a nie powinno, nie że jej przeszkadzało, tyle że karciła się za to, że nie czuje nic więcej niż braterska przyjaźń. Doceniała jego miłość i nie chciała go skrzywdzić, bo bała się że źle to odbierze..
- Tak? - speszył się trochę. Zaczął pocierać ręce.
- Kocham cię.. - szepnęła, a na twarzy rudzielca zatriumfował uśmiech. Przybliżył się do niej, lecz szatynka się odsunęła.- ... ale jak brata, który zawsze jest przy mnie. Wybacz. -  spłynęła jej jedna łza po policzku.
- E... - nie wiedział co powiedzieć. - I tak nie zasługuję na twoją miłość.. - postanowił powiedzieć jej to teraz. Był gotowy i czuł że skoro i tak się wszystko rypło to powie jej gorzką prawdę. - Przepraszam, pewnie znienawidzisz mnie że to przed tobą ukrywałem.. ale nie potrafię.. zawsze starałaś się mnie nie skrzywdzić.. chociaż ja pokazywałem że nie warto się ze mną zadawać. ZAWSZE znajdowałaś to co dobre, a nie co złe we mnie. Nie potrafię już dłużej kłamać. Podczas gdy byliśmy ze sobą po raz pierwszy.. spotykałem się jednocześnie z Angeliną. Nie wiem dlaczego. Próbowałem odreagować to wszystko, opierając się, czuć ostoję przy Ang. Czułem że nie kochasz mnie.. i nie  potrafiłem sobie z tym radzić. Przepraszam. - Hermiona nie potrafiła powiedzieć ani słowa. Zatkało ją. Ona się tu zastanawia.. czy go kocha.. jak to odreaguje.. czy ma z nim być żeby go  nie zranić a on wyjeżdża z pustym słowem przepraszam! Mógł od razu powiedzieć.. zdradzam cię z Angeliną. ~szatynka zadygotała~ - Przepraszam. - powtórzył.
- Wyjdź. - wskazała na drzwi.
- Hermiona, ale.. - zaczął, lecz mu przerwała.
- WYJDŹ! - powiedziała nie co głośniej.
Przybliżył się do niej. - Daj mi to jaśniej wytłumaczyć... cokolwiek.
- DO CHOLERY ZOSTAW MNIE, WYJDŹ I NIE ODZYWAJ SIĘ DO MNIE CHOCIAŻ BY JEDNĄ LITERKĄ. - krzyknęła, energicznie wstając. Fred aż podskoczył. - JESTEŚ PODŁĄ ŚWINIĄ! OKŁAMYWAŁEŚ MNIE, PODCZAS GDY JA.. PODCZAS GDY JA ROBIŁAM WSZYSTKO ABY CI POMÓC.. ABY CI BYŁO DOBRZE, ABY CIĘ NIE ZRANIĆ! ZOSTAW MNIE, A JEŚLI CHOCIAŻ BY DOTKNIESZ MNIE JEDNYM PALCEM, TO WYWALĘ CIĘ Z TEGO DOMU. JESTEŚ EGOISTĄ FRED. PODŁYM, ZAKŁAMANYM EGOISTĄ.
Fred spuścił głowę i wyszedł z pokoju. To nie był jednak dobry moment.
Hermiona grzmotnęła poduszką o ścianę i oparła się o nią, powoli zsuwając się w dół. Dała upusł łzą. Postanowiła już nigdy nie odezwać się do Freda, chociażby zakochała się na śmierć, na zawsze.

^^*^^

5 minut wcześniej
George siedział przy stoliku, pijąc bezkofeinową kawę. Wpatrywał się w kominek, a czasem przysłuchiwał się rozmową jego brata z Harrym. Niekiedy cicho chichotał przez głupoty jakie słyszał. Niespodziewanie usłyszał głośny krzyk Hermiony. Przestraszył się. Dziewczyna momentami nie panowała  nad złością. Chwile potem jego uszy dostrzegły, cichy, przenikliwy głos Freda. Uspokoił się, i sięgnął po kolejny łyk kawy. Po kilku sekundach znów usłyszał krzyk, tyle że tak porządny, że się zaczął zastanawiać czy Hermiona zaraz kogoś nie zabije. Harry, Ron i George obdarzyli się przestraszonymi, zdzwionymi minami. Po schodach zbiegł Fred z opuszczoną głową.
- Usiądź bracie. - George wskazał na siedzenie obok. Kątem oka zauważył łzy spływające po policzkach brata.. czy to możliwe że aż tak ostro poszli? - Co się wydarzyło? - chlipnął kawki. 
- Nie chce o tym rozmawiać. - szlochnął. - Zawaliłem.
- Nie pierwszy raz.. - szepnął jakby sam do siebie George.
- Weź się zamknij! - krzyknął Fred po czym wszedł do pierwszego lepszego pokoju, trzaskając drzwiami. Trzasnął swym ciałem o ścianę. Zniszczył wszystko. Poczuł się jakby serce pękło mu na miliony kawałków. Zabołało go uderzenie o ściane, więc osunął się na podłogę "Należało mi się" - pomyślał i zakrył twarz dłońmi.
%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%%
- Skoro mój kochany braciszek... - rzekł sam do siebie George (oczywiście z ironią). - ... nie chce mi powiedzieć co się wydarzyło.. w takim bądź razie pójdę do istnego źródła - Hermiony. Muszę sprawdzić o co poszło. - odłożył pusty kubek do zlewu, i nie zauwazył zdziwionych min Harrego i Rona, po czym ruszył na górę, do Hermiony.
- Czy on rozmawiał sam ze sobą? - zapytał Harry.
- Odtrącenie ze strony najlepszego przyjaciela i bliźniaka to musi być cios. - odparł Ron.

^^*^^

George zapukał do pokoju.
- IDŹ SOBIE! - krzyknął głos od środka.
- To ja.. George.. - powiedział trochę speszony.
- IDŹ SOBIE! - powtórzyła - CHCE BYĆ SAMA!
George nie posłuchał jej i wszedł do pokoju. Poduszki były po rozrzucane, a dziewczyna siedziała pod ścianą. Podniosła twarz, która była blada i spuchnięta.
Rudzielec usiadł obok niej.
- Czy musisz zawsze nie słuchać? - starała się uśmiechnąć.
- Nie chce żebyś siedziała sama.. - odparł krótko. - O co tym razem poszło?
- Nie tym razem tylko nadeszła sprawa która skończyła znajomość moją i Freda. Ale ci nie powiem. Nie chce psuć waszych kontaktów.. - pociągnęła nosem.
- Dlaczego masz w ten sposób psuć nasze kontakty z Fredem..? - zdziwił się.
- Chodziłeś z Anegliną? - zapytała
George zrobił kwaśną minę. - Tak, ale rzuciła mnie, bo zakochała się w innym.
- No właśnie. - wzdrygnęła ramionami. - Zostawiła cię dla Freda. - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Nie ściemniaj. - zaśmiał się.
Hermiona miała poważną minę.
- A to idiota! - krzyknął. 
- Masz poduszkę. - podała mu ją.
Chłopak wziął ją w ręce i rzucił z całej pety w ścianę. Po chwili zbiór pierza upadł z grzmotem na podłogę.
- Jak on mógł. - szepnął George.
- Też tego nie rozumiem.. - zapatrzyła się przed siebie.. wszystkie te dobre momenty.. z Fredem.. och, pragnęła je jak najprędzej wypędzić z głowy.. Spojrzała na rudzielca,  który był blady jak ściana. - Nie załamuj się..
- HERMIONA, ALE TO MÓJ BRAT! - podniósł głos, a szatynka wzdrygnęła.
- Masz mnie. - szepnęła. Przytuliła się do niego. - Obiecaj że mi czegoś takiego nie zrobisz.. lubię cię George.. potrzebuję cię George.
Chłopakowi spodobało się to. - Nie zrobię ci czegoś takiego.. nie zostawię cię.. ale przyrzekaj że ty też nie zostawisz mnie.. muszę też mieć oparcie.
- Trzymamy się razem? - spojrzała mu w oczy.
- Spróbujmy się zaprzyjaźnić.
- A ja postaram się nie widzieć w tobie Freda.. mogę go nazywać szyszką? - delikatnie się uśmiechnęła
- Szyszką? - George zdziwił się, ale docenił mało udany żart. - Niech będzie .. Szyszka Weasley..
- Masz ochotę na spacer.. ? - zapytała. - Przyda  mi się trochę świeżego powietrza.
- Wolałbym spacer o północy.. - odparł.
- Niech będzie. - wtuliła sie w niego.
Tak. Potrzebowała go. Nie miała pojęcia jak bardzo.
- A poza tym jak po chorobie? - zapytała 
- A, wyszedłem z tego silniejszy.. - uśmiechnął się blado.
- I o to chodzi! - powiedziała optymistycznie. - Nawet gdy się świat zawali mamy innych przyjaciół.. 
- Miona? - zwróciła się w niego stronę. - Kochałaś Freda?
- Jak brata, najlepszego przyjaciela.. najwidoczniej bez sensu.. - oparła głowę na jego ramieniu.. siedzieli w ciszy. Ale ta cisza pomogła im zrozumieć, połapać się w tym jednym wielkim gównie.

^^*^^

Po ostatnie elementy wyruszyli George, Ron i Harry.. bez Hermiony, ponieważ była zupełnie bezsilna bo jakże banalnej i dotkliwej prawdzie. Gdy Fred i szatynka zostawali w domu, rudzielec się często ulatniał. A Hermiona albo patrzyła bezlitośnie w kominek.. albo  płakała. Bo to przykre gdy traci się osobę, którą się kocha. Harry opowiadał przyjaciółce o ponownym pojawieniu się Voldemorta przy jednym z elementów. Stoczyła się niewielka walka, na czele której chłopcy wyszli cało. Szukanie nie odbyło się również bez niebezpiecznych niespodzianek i emocji.. których część bohaterowie zachowali dla siebie. Zniszczyli elementy które mieli w zanadrzu, słysząc przerażliwe krzyki i widząc czarne wirujące dziury. Został tylko medalion. Jedyna rzecz która jest na szali pomiędzy dobrem a złem. Przyjaciele i Fred, i Hermiona stanęli przed domkiem Kruma, zasłaniając go zaklęciami. Teraz widzieli ten dom tylko oni. Tak jest w gruncie rzeczy bezpieczniej. Złapali się za ręce i deportowali  z powrotem do zamku.. ciekawi byli co się wydarzy w Hogwarcie.. jaka będzie reakcja na ich przybycie?


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Wiem - krótki
Wiem - głupi
Wiem - dawno się nie pokazywałam
Wiem - że się nie postarałam
Wiem - nie chciało mi się i nie miałam weny.
- Przepraszam .. dla wszystkich czytelników od Księżny Marry :)


6 komentarzy:

  1. Nie jest glup. Nie taki krotki. Fakt. Troche Cie niebylo.
    Uwazam ze rozdzial jest swietny... tylko jie wiem jak to bedzie ze pogodzisz F i H...
    Chyba ze Moiona i George...?
    Czekam na nastepne.
    Pozdrawiam. Zycze weny i zapraszam do siebie ♥
    ~Clar♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny :3
    Jestem ciekawa jak ty to teraz zrobisz ...
    Tak jak koleżanka wyżej czekam na nexta ;3
    Stacy
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra! Ciekawe co będzie dalej....Tu masz link do mojego bloga.Wpadnij jak Ci się chce xd http://fremione-potezna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie się przyznał ;D No, a Mionka nie ryczała dzień i noc. Bo ja po prostu nie cierpię w blogach, kiedy główne bohaterki ryczą i kwiczą nad tym jaki świat jest chamski i niesprawiedliwy. Przynajmniej ma oparcie w George'u. A właśnie pro po George, dlaczego akurat szyszka ? Pozdrawiam i życzę weeeny !

    OdpowiedzUsuń
  5. hue, hue.. nie wiem. ja i ta moja niezrozumiała wyobraźnia xD

    OdpowiedzUsuń