- Wypuść mnie albo nie będę się do ciebie nie odzywała! -
byli w Motylarni.
Wszystko wyglądało tak jak dawniej.. jakby nic się nie
zmieniło.
Jasne, że Hermiona dalej kochała to miejsce.
Ale miało ono w sobie gorzkie wspomnienia.
Znów przed oczami przeleciał jej przestraszony, czarny wzrok
rudzielca a potem nagłą mgłę.
Poczuła jak jej się robi słabo.
- Zrób to dla mnie. - westchnął.
Nie wiedziała co ma mu powiedzieć.
I że on tak po prostu przychodzi do miejsca w którym stracił
być może wzrok na zawsze.
- Ale ty tu oślepłeś i nie masz jakiejś zrazy do tego
miejsca.. - wybełkotała.
- Trzeba się przełamać. Poza tym odkrywałem całą magię w tym
miejscu. I miłości, i braterstwa. - spojrzał na nią bladym wzrokiem.
Zmiękła.
- Co chcesz tu robić?
- Nie wiem.. może... gonienie się z zakrytymi oczami? -
zaproponował.
- Dobra.. ale praktycznie to ty nie musisz zakrywać oczu. -
chciało jej się śmiać, sama nie wiedziała czemu.
- Nie tłum w sobie tego śmiechu. Trochę to zabawne. - na
jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Powoli się z tym godzę że nie
odzyskam wzroku.
- Ja w to wierzę. Że się uda. - patrzyli sobie w oczy, on
nie świadomie.
Wróciła do rzeczywistości.
- To... - złapała się za kark. - Berek! - dotknęła go.
Zaczęła uciekać, a on ją gonić. Stała przed stawem.
Fred ją dotknął i jednym ruchem wylądowała w stawie.
- Nienawidzę cię. - powiedziała gdy wynurzyła się z wody.
Otrzepała się na lądzie.
- Mam już dosyć tych wrażeń. - burknęła otrzepując się.
- Jeszcze coś. - jednym machnięciem różdżki osuszył jej
ubranie.
- Dzięki.
- Scintillia! - zawołał Fred.
Z nikąd pojawił się piękny, niewielki jednorożec.
Jego róg był mały.
Jego grzywa była długa, świeciły w niej przeróżne pasemka.
Był biały.. ale jakby błyszczał jakąś iskrą.
Hermiona podeszła do niego niepewnym krokiem.
Pogłaskała jego głowę.
Fred podszedł do jednorożca z boku i zaczął głaskać jego
szyję.
- Piękny. - szepnęła.
- Scintillia to po włosku iskra. Znam tego kucyka od
początku mojego pobytu w Hogwarcie. Nie potrafię dokładnie określić jak ją spotkałem.
- Ale musisz mieć jakąś wersję.
- Spotkałem Scintillię wtedy, gdy pierwszy raz ujrzałem
Dementora. Byłem przerażony. Stałem w osłupieniu. Dementor zaczął się do mnie
zbliżać. Scintillia zabłysnęła jakoś.. pokazała iskrę.. sam nie wiem jak to
opisać do dziś pamiętam ten widok. Ochroniła mnie. Jest kochana. Trzymam ją tu.
Nikt o niej nie wie. - uśmiechnął się.
- Czyli to tajemnica? - odwzajemniła uśmiech.
- Tak.
- Fred..
- Słucham?
- Ty się nie boisz że utraciłeś wzrok na zawsze? - zapytała
śmiało.
- Tak jak już mówiłem, zaczynam godzić się z tym. To nic złego. Tylko nie widzisz tego co
cię otacza. Ale to czujesz. Wiesz, magia, ale nie tylko. Potrafię normalnie
funkcjonować.
- Nie zapomniałeś bliskich twarzy?
- Co ma wzrok wspólnego z sercem?
- A mnie pamiętasz?
- Hermiona, ja nie straciłem pamięci. - westchnął. - Nie pogłębiajmy
się.
- Dobrze.. - powiedziała smutno.
- Czasami trudno jest mi przywołać ten twój zabójczy
uśmiech. Każdego dnia próbuję o nim nie zapomnieć. To najważniejsza rzecz o której
nie mogę zapomnieć.
- Czemu? - czuła jak się rumieni.
- Zawsze miękłem przy tym uśmiechu.. - powiedział nieśmiało.
FRED WEASLEY POWIEDZIAŁ Z NIEŚMIAŁOŚCIĄ!
- Dziękuje. - coś się wskrzesiło. Tu głęboko w sercu. Coś
zapłonęło. Coś powróciło. Nie byli już tym samym Fredem i Hermioną. Droga była
otwarta. Szatynka kochała rudzielca jak brata.. a może jak kogoś innego? -
Sądzisz że się zmieniłeś dzięki ślepocie?
- Człowiek normalnie też się zmienia.. - zamyślił się.
Usiedli na ławce. - Ale myślę że to mnie
trochę zmieniło. Mam inny pogląd na świat. Chyba każdy takie coś przeżywa po
jakimś urazie. Ciąglę wierze że odzyskam wzrok. Twój uśmiech i oczy mnie przy
tym utrzymują. Zawsze we mnie wskrzesały szansę i nadzieję na lepsze jutro. -
nie wiedział że to powiedział. - Przepraszam nie powinienen tak mówić. No bo
wiesz przyjaciele. - serio traktował to wszystko poważnie.
- To miłe. – poczuła że robi się jej gorąco.
^^*^^
Marzec mijał powoli.
Z ziemi wyrastały przepiękne kwiaty.
Hogwart był ocieplany dużą ilością promieni słonecznych.
Cała przyroda budziła się dostrzędnie do życia.
Hermiona regularnie czytała pamiętnik Freda.
To co tam widziała, szokowało ją.
Fred rysował. I to jak. Wielki talent, który chowa w jakimś
brudnym i zakurzonym pamiętniku.
Marnowanie zdolności.
Szklana kula nadal była w szkatułce, a tak o dziwo świeciła
się dawnymi kolorami.
Małymi krokami zbliżały się wakacje.
Hermiona myślami odpływała na lekcjach, zastanawiając się co
będzie robiła.
Dzwonek przerywał jej myśli.
- Czemu nie nosisz naszyjnika? – spytał pewnego dnia Fred.
Hermiona zamarła. Odpowiedziała że jej się spieszy.
Nie wiedziała co mu powiedzieć.
Nie wiedziała co mu powiedzieć.
Zawsze odwlekała od tego tematu.
Można powiedzieć że i ona oślepła.
Nie widziała
tej miłości jaką dażył ją rudzielec.
Z resztą to
nie ucichło.
Nigdy nie
miał takiego problemu z dziewczyną.
Z ślepotą
czy bez trudno mu było na nowo odbudować to co połączyło ich w Motylarni.
Potem tylko
było ciche „pip.. pip” jakby ktoś przerwał połączenie.
Hermiona
regularnie uczyła Freda i Jonathana.
Pewnego
dnia, gdy była straszna ulewa wyszła na dziedziniec Hogwartu i usiadła na
mokrej ławce. I znów tak jak wtedy deszcz muskał jej twarz.
Czuła że
żyje.
Bo tylko
deszcz dawał jej odpowiedzi których nie mogła znaleźć.
Sama wątpiła
w tym co czuje do Freda.
Był
przyjacielem i być może nawet najlepszym.. bez urazy dla Ginny, Luny, Rona,
Georga i Harrego.. Ginny i Luna przygotowywały się do wystawienia sztuki, dla
której Hermiona w ogóle nie miała głowy. „Śluby Panieńskie”. Nie wiedząc czemu zgłosiła
się do głównej roli wraz z Fredem. Totalne wariactwo. No.. a chłopacy czyli Ron
i George wraz z Harrym byli zajęci sprawą amuletu. Czasami zakładali go na
chwilę, ale dla Harrego było to tak silne działanie że po sekundzie noszenia
musiał go zdejmować.
Powoli
zbliżały się też święta wielkanocne.. powoli..
Co roku w
Hogwarcie jest tradycja obrzucania się jajkami.
Według niektórych to chore, ale dla pozostałych to
niezły ubaw.
Jeden z dni
w roku gdzie można poczuć wolność.
Tak, jak to
mawiali bliźniacy.
George i
Fred oddalili się trochę od siebie.
Mniej czasu
ze sobą spędzali.
Siostrą
stała się tak jakby Hermiona.
Ale ani
jeden ani drugi bliźniak nie miał nic przeciwko
- O czym tak
myślisz? – spytał pewnego dnia Jonathan na lekcji.
- Wyrwałeś mnie
z zadumy. – Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- Właśnie
widzę.
Jakże
krótkie dialogi a jakże.. nie, one nie są treściwe.
Ale jakże
podnoszące na duchu.
Szatynka
lubiła czasem przedłużać sobie lekcje z nowym.
Świetnie
czuła się w jego towarzystwie.
Ale nie byli
przyjaciółmi, nie pozwalały im na to dwie rude istoty.
To im nie
przeszkadzało w byciu dobrymi kumplami.
Hermiona
latała od sal lekcyjnych, do wielkiej Sali, od pokoju Freda do bibloteki . I
tak w kółko.
Ciągle
przyglądała się oczom rudzielca.
Pewnego dnia
coś zauważyła.
- Fred!! –
krzyknęła radośnie. – Twoje oczy!! One robą się lekko brązowe!! Widzisz coś?! –
była strasznie podekscytowana.
- Nie.
Nadzieja
wygasła.
Bynajmiej na
tę chwilę.
Bo ogólnie
to oni ciągle wierzyli w cud odzyskania wzroku.
Posiadali nadzieję,
wspierali się wzajemnie.
Gdy Hermiona
miała zły humor, Fred jej go poprawiał i odwrotnie.
Jak dwie
połówki jabłka, jak dwie krople wody.
Jak dwa
wirujące na wietrze liście.
Tak blisko a
jednak tak daleko.
_ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _
Przepraszam –
nie dodawałam.
Brak weny i
dużo niechcenia się xd.
I czasami
brak czasu.
Ale w końcu
jest.
Nie jestem
zadowolna.
To taki
rozdział poprzedzający..
Taki suchy
ten wpis ..
Ale nie
narzekam już.
Dziękuje za
prawie 2500 wejść <3
Pozdrawiam :
Princessę, Czekoladkę, Clar, Klaudię – z tego co wiem to chyba tylko wy to
czytacie.. :D
PRZECZYTAŁEŚ? - KOMENTUJESZ! ;)
fajnie ^^ czekałam i sie
OdpowiedzUsuńdoczekałam i czekam na następny... mam nadzieje że Hermiona i Fred
jeszcze do siebie wrócą <3 są po prostu dla siebie stworzeni
~Natalia
Czyżby odzyskiwał wzrok? Miło by było ♥
OdpowiedzUsuńTen wpis wcale nie był suchy. Był świetny :D
Jak chcesz zobaczyć suchy wpis to zajrzyj do mnie na nowy :D
ŚWIETNY♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Kiedy następny?
Pozdrawiam
~Clar ♥
NOWY?! MASZ NOWY?! LECĘ ZOBACZYĆ <3
UsuńHej.
OdpowiedzUsuń<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
<3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
Dzięki za pozdrowienia :D Czyżby Fred powoli odzyskiwał wzrok ? Jednorożec :3 Heh rozdział jak zawsze fajny :) Pozdrawiam i życzę weny !!
OdpowiedzUsuń