" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

piątek, 1 marca 2013

Rozdział 32 - "Można powiedzieć że i ona oślepła"


- Wypuść mnie albo nie będę się do ciebie nie odzywała! - byli w Motylarni.
Wszystko wyglądało tak jak dawniej.. jakby nic się nie zmieniło.
Jasne, że Hermiona dalej kochała to miejsce.
Ale miało ono w sobie gorzkie  wspomnienia.
Znów przed oczami przeleciał jej przestraszony, czarny wzrok rudzielca a potem nagłą mgłę.
Poczuła jak jej się robi słabo.
- Zrób to dla mnie. - westchnął.
Nie wiedziała co ma mu powiedzieć.
I że on tak po prostu przychodzi do miejsca w którym stracił być może wzrok na zawsze.
- Ale ty tu oślepłeś i nie masz jakiejś zrazy do tego miejsca.. - wybełkotała.
- Trzeba się przełamać. Poza tym odkrywałem całą magię w tym miejscu. I miłości, i braterstwa. - spojrzał na nią bladym wzrokiem.
Zmiękła.
- Co chcesz tu robić?
- Nie wiem.. może... gonienie się z zakrytymi oczami? - zaproponował.
- Dobra.. ale praktycznie to ty nie musisz zakrywać oczu. - chciało jej się śmiać, sama nie wiedziała czemu.
- Nie tłum w sobie tego śmiechu. Trochę to zabawne. - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. - Powoli się z tym godzę że nie odzyskam wzroku.
- Ja w to wierzę. Że się uda. - patrzyli sobie w oczy, on nie świadomie.
Wróciła do rzeczywistości.
- To... - złapała się za kark. - Berek! - dotknęła go.
Zaczęła uciekać, a on ją gonić. Stała przed stawem.
Fred ją dotknął i jednym ruchem wylądowała w stawie.
- Nienawidzę cię. - powiedziała gdy wynurzyła się z wody.
Otrzepała się na lądzie.
- Mam już dosyć tych wrażeń. - burknęła otrzepując się.
- Jeszcze coś. - jednym machnięciem różdżki osuszył jej ubranie.
- Dzięki.
- Scintillia! - zawołał Fred.
Z nikąd pojawił się piękny, niewielki jednorożec.
Jego róg był mały.
Jego grzywa była długa, świeciły w niej przeróżne pasemka.
Był biały.. ale jakby błyszczał jakąś iskrą.
Hermiona podeszła do niego niepewnym krokiem.
Pogłaskała jego głowę.
Fred podszedł do jednorożca z boku i zaczął głaskać jego szyję.
- Piękny. - szepnęła.
- Scintillia to po włosku iskra. Znam tego kucyka od początku mojego pobytu w  Hogwarcie. Nie potrafię dokładnie określić jak ją spotkałem.
- Ale musisz mieć jakąś wersję.
- Spotkałem Scintillię wtedy, gdy pierwszy raz ujrzałem Dementora. Byłem przerażony. Stałem w osłupieniu. Dementor zaczął się do mnie zbliżać. Scintillia zabłysnęła jakoś.. pokazała iskrę.. sam nie wiem jak to opisać do dziś pamiętam ten widok. Ochroniła mnie. Jest kochana. Trzymam ją tu. Nikt o niej nie wie. - uśmiechnął się.
- Czyli to tajemnica? - odwzajemniła uśmiech.
- Tak.
- Fred..
- Słucham?
- Ty się nie boisz że utraciłeś wzrok na zawsze? - zapytała śmiało.
-  Tak jak już mówiłem, zaczynam godzić się z tym. To nic złego. Tylko nie widzisz tego co cię otacza. Ale to czujesz. Wiesz, magia, ale nie tylko. Potrafię normalnie funkcjonować.
- Nie zapomniałeś bliskich twarzy?
- Co ma wzrok wspólnego z sercem?
- A mnie pamiętasz?
- Hermiona, ja nie straciłem pamięci. - westchnął. - Nie pogłębiajmy się.
- Dobrze.. - powiedziała smutno.
- Czasami trudno jest mi przywołać ten twój zabójczy uśmiech. Każdego dnia próbuję o nim nie zapomnieć. To najważniejsza rzecz o której nie mogę zapomnieć.
- Czemu? - czuła jak się rumieni.
- Zawsze miękłem przy tym uśmiechu.. - powiedział nieśmiało.
FRED WEASLEY POWIEDZIAŁ  Z NIEŚMIAŁOŚCIĄ!
- Dziękuje. - coś się wskrzesiło. Tu głęboko w sercu. Coś zapłonęło. Coś powróciło. Nie byli już tym samym Fredem i Hermioną. Droga była otwarta. Szatynka kochała rudzielca jak brata.. a może jak kogoś innego? - Sądzisz że się zmieniłeś dzięki ślepocie?
- Człowiek normalnie też się zmienia.. - zamyślił się. Usiedli na ławce.  - Ale myślę że to mnie trochę zmieniło. Mam inny pogląd na świat. Chyba każdy takie coś przeżywa po jakimś urazie. Ciąglę wierze że odzyskam wzrok. Twój uśmiech i oczy mnie przy tym utrzymują. Zawsze we mnie wskrzesały szansę i nadzieję na lepsze jutro. - nie wiedział że to powiedział. - Przepraszam nie powinienen tak mówić. No bo wiesz przyjaciele. - serio traktował to wszystko poważnie.
- To miłe. – poczuła że robi się jej gorąco.

^^*^^
Marzec mijał powoli.
Z ziemi wyrastały przepiękne kwiaty.
Hogwart był ocieplany dużą ilością promieni słonecznych.
Cała przyroda budziła się dostrzędnie do życia.
Hermiona regularnie czytała pamiętnik Freda.
To co tam widziała, szokowało ją.
Fred rysował. I to jak. Wielki talent, który chowa w jakimś brudnym i zakurzonym pamiętniku.
Marnowanie zdolności.
Szklana kula nadal była w szkatułce, a tak o dziwo świeciła się dawnymi kolorami.
Małymi krokami zbliżały się wakacje.
Hermiona myślami odpływała na lekcjach, zastanawiając się co będzie robiła.
Dzwonek przerywał jej myśli.
- Czemu nie nosisz naszyjnika? – spytał pewnego dnia Fred.
Hermiona zamarła. Odpowiedziała że jej się spieszy.
Nie wiedziała co mu powiedzieć.
Zawsze odwlekała od tego tematu.
Można powiedzieć że i ona oślepła.
Nie widziała tej miłości jaką dażył ją rudzielec.
Z resztą to nie ucichło.
Nigdy nie miał takiego problemu z dziewczyną.
Z ślepotą czy bez trudno mu było na nowo odbudować to co połączyło ich w Motylarni.
Potem tylko było ciche „pip.. pip” jakby ktoś przerwał połączenie.
Hermiona regularnie uczyła Freda i Jonathana.
Pewnego dnia, gdy była straszna ulewa wyszła na dziedziniec Hogwartu i usiadła na mokrej ławce. I znów tak jak wtedy deszcz muskał jej twarz.
Czuła że żyje.
Bo tylko deszcz dawał jej odpowiedzi których nie mogła znaleźć.
Sama wątpiła w tym co czuje do Freda.
Był przyjacielem i być może nawet najlepszym.. bez urazy dla Ginny, Luny, Rona, Georga i Harrego.. Ginny i Luna przygotowywały się do wystawienia sztuki, dla której Hermiona w ogóle nie miała głowy. „Śluby Panieńskie”. Nie wiedząc czemu zgłosiła się do głównej roli wraz z Fredem. Totalne wariactwo. No.. a chłopacy czyli Ron i George wraz z Harrym byli zajęci sprawą amuletu. Czasami zakładali go na chwilę, ale dla Harrego było to tak silne działanie że po sekundzie noszenia musiał go zdejmować.
Powoli zbliżały się też święta wielkanocne.. powoli..
Co roku w Hogwarcie jest tradycja obrzucania się jajkami.
Według  niektórych to chore, ale dla pozostałych to niezły ubaw.
Jeden z dni w roku gdzie można poczuć wolność.
Tak, jak to mawiali bliźniacy.
George i Fred oddalili się trochę od siebie.
Mniej czasu ze sobą spędzali.
Siostrą stała się tak jakby Hermiona.
Ale ani jeden ani drugi bliźniak nie miał nic przeciwko
- O czym tak myślisz? – spytał pewnego dnia Jonathan na lekcji.
- Wyrwałeś mnie z zadumy. – Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
- Właśnie widzę.
Jakże krótkie dialogi a jakże.. nie, one nie są treściwe.
Ale jakże podnoszące na duchu.
Szatynka lubiła czasem przedłużać sobie lekcje z nowym.
Świetnie czuła się w jego towarzystwie.
Ale nie byli przyjaciółmi, nie pozwalały im na to dwie rude istoty.
To im nie przeszkadzało w byciu dobrymi kumplami.
Hermiona latała od sal lekcyjnych, do wielkiej Sali, od pokoju Freda do bibloteki . I tak w kółko.
Ciągle przyglądała się oczom rudzielca.
Pewnego dnia coś zauważyła.
- Fred!! – krzyknęła radośnie. – Twoje oczy!! One robą się lekko brązowe!! Widzisz coś?! – była strasznie podekscytowana.
- Nie.
Nadzieja wygasła.
Bynajmiej na tę chwilę.
Bo ogólnie to oni ciągle wierzyli w cud odzyskania wzroku.
Posiadali nadzieję, wspierali się wzajemnie.
Gdy Hermiona miała zły humor, Fred jej go poprawiał i odwrotnie.
Jak dwie połówki jabłka, jak dwie krople wody.
Jak dwa wirujące na wietrze liście.
Tak blisko a jednak tak daleko.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ __ _
Przepraszam – nie dodawałam.
Brak weny i dużo niechcenia się xd.
I czasami brak czasu.
Ale w końcu jest.
Nie jestem zadowolna.
To taki rozdział poprzedzający..
Taki suchy ten wpis ..
Ale nie narzekam już.
Dziękuje za prawie 2500 wejść <3
Pozdrawiam : Princessę, Czekoladkę, Clar, Klaudię – z tego co wiem to chyba tylko wy to czytacie.. :D


PRZECZYTAŁEŚ? - KOMENTUJESZ! ;)
                                                 






5 komentarzy:

  1. fajnie ^^ czekałam i sie
    doczekałam i czekam na następny... mam nadzieje że Hermiona i Fred
    jeszcze do siebie wrócą <3 są po prostu dla siebie stworzeni

    ~Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby odzyskiwał wzrok? Miło by było ♥
    Ten wpis wcale nie był suchy. Był świetny :D
    Jak chcesz zobaczyć suchy wpis to zajrzyj do mnie na nowy :D
    ŚWIETNY♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Kiedy następny?
    Pozdrawiam
    ~Clar ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za pozdrowienia :D Czyżby Fred powoli odzyskiwał wzrok ? Jednorożec :3 Heh rozdział jak zawsze fajny :) Pozdrawiam i życzę weny !!

    OdpowiedzUsuń