" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 31 - "Nie!! Ja tam nie wchodzę!!"

Teraz będe dawała rozdziałom tytuły ;p
No to macie =)
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Hermiona usiadła na podłodze i płakała nad kulą.
- Przecież to tylko kula. - rzekła Parvati.
Szatynka najchętniej by ją za to co powiedziała udusiła.
To nie jest zwykła kula.
Ta kula posiada ogromną ilość wspomnień.
Tych dobrych, tych złych.
Bo życie to nie bajka.
Ale to co dobre minęło.
Straciła to co tak bardzo kochała. - wspomnienia.
Z Fredem.. a teraz już bez.
Była na niego zła.. nie mogła być wściekła.
Bo w końcu potraktował stolik  nocny jako krzesło.
Hermiona sięgnęła po książkę i zaczęła szukać zaklęcia które mogło by uratować kulę.
Załzawiona ledwo wypowiedziała zaklęcie.
Nic.
Kolejne - nic.
Nic nie pomagało.
" Co z tą magią?! " - krzyknęła w myślach.
Właściwie to niewiedziała dlaczego to małe cacko miało dla niej tak ogromne znaczenie.
Przyjaźniła się  z Fredem. " Miała go w zanadrzu oparcia " 
To nie to samo.
Gdy coś się rodzi z dwojga dusz zostawia pamiątkę.
Co nie?
To była ta  pamiątka.
Która niestety przepadła.
Hermiona rozpłakała się na dobre.
Ginny podeszła do niej i objęła ją ramieniem.
- Nie płacz. - szepnęła.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Kilka dni później

Hermiona włożyła szczątki szklanej kuli do szkatułki.
Pojednała się z Fredem.
Ale nie powiedziała mu co dokładnie strzaskał - nie mogła..
No bo to nie jego wina.
Z resztą tłumaczyła tak każdy jego wybryk.
Nastał ponury poranek.
Deszcz uderzał o rynny, leciał wprost do jeziora.
Niebo było prawie czarne.
Wszystkie zwierzęta pochowały się do swoich mieszkań.
Hermiona pusto patrzyła w okno.
Tak, to duże w Pokoju Wspólnym.
Miała ochotę zadać tyle  pytań Fredowi.
Ale ona wybrała bezczynne szukanie odpowiedzi w smudze deszczu.
Dzień był chłodny, także uczniowie nie wychodzili z Hogwartu.
Szatynka weszła do swojego pokoju.
Z tajemnego schowka wyjęła medalion Malfoy'ów.
Trzymała go u siebie., bo czuła że zagadka z tym tajemniczym przedmiotem nie została jeszcze do końca rozwiązana.
" Ale tu duszno. " - pomyślała.
Podeszła otworzyć okno.
Oparła się na parapecie, a medalion położyła obok siebie
Wychyliła lekko głowę.
Deszcz muskał jej twarz i włosy.
Hogwart zdawał się być ozdobną koroną Szkocji.
Otaczająca flora była niczym włosy.
Zwierzęta niczym ozdoby, 
Jezioro niczym twarz,
a wzgórze na którym znajdował się zamek wyglądał niczym głowa, na której widniała owa korona.
Hermiona czuła że żyje.. czuła że mogła by się oddać deszczowi
Poczuła ten sam przypływ emocji, co wtedy gdy pierwszy raz pocałował ją Fred.
To był jeden z najpiękniejszych dni w jej życiu.
Odkryła w nim bratnią duszę.
Jednak  nie było im pisane bycie razem, tylko bliska przyjaźń.
- Oszalałaś?! - krzyknął Fred który niewiadomo skąd znalazł się w pokoju. - Przeziębisz się!- odsunął ją od okna
- Niby nie widzisz, a patrz jak wszystko pojmujesz. - uśmiechnęła się łobuzersko.
- Jesteś cała mokra. - dotknął jej twarzy
* To miłe * - pomyślała.
Zakrzeczał kruk.
Hermiona energicznie się odwróciła.
AMULET ZNIKNĄŁ.
- O NIE! - krzyknęła i wyjrzała przez okno.
Kruk odlatywał z medalionem w szponach.
Hermiona pospiesznie wybiegła z pokoju, Hogwartu.
Znalazła się przed zamkiem.
Przemoczona do suchej nitki.
Rzucała przeróżne zaklęcia - próbowała zapanować nad ptakiem.
Niby leciał, ale podążał w jej kierunku.
Wyglądało to komicznie.
W końcu niechętnie trzymała szpaka w swoich rękach.
Wyrwała mu medalion.
Przeczytała inicjały które widniały na obrączce.
" L.M "
* Stary Malfoy. * - pomyślała -  * Wykrył nas *
Puściła ptaka a ten naskrzeczał i zaczął gonić szatynkę.
Pospiesznie uciekła do zamku.
Usunęła się na drzwiach i ciężko oddychała.
- Wszystko okey? - ni ztąd ni zowąd pojawił się George.
- Tak. - rzekła zadyszana.
Pokazała mu medalion.
- Co się wydarzyło? - zapytał z zaciekawieniem.
Lubiła tę jego ciekawość.
- Długa historia. - nadal dyszała. - Wiesz może która godzina? - podniosła się.
Zachwiała się.
- Wpół do pierwszej. - spojrzał na zegarek.
* LEKCA Z JONATHANEM!! * - spanikowała i znów zaczęła biec.
Przemoczona wtargła do bibloteki.
Nowy zmierzył ją dziwnym wzrokiem.
- Zignoruj to. - uśmiechnęła się. - Jak ci poszedł test z Obrony przed Czarną Magią?
- Dobrze.  - odwzajemnił uśmiech.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Hermiona pociągnęła usta błyszczykiem.
Miała od dziś zacząć uczyć Freda w jakimś innym miejscu.
Dzisiaj miał jej ono pokazać.
Wyszła z pokoju z kilkoma książkami.
W Pokoju Wspólnym siedział już rudzielec.
To przerażające, ale z dnia na dzień jego oczy były coraz bladsze... powoli przybierały kolor biały.
STRASZNE.
- To idziemy? - spytała.
Pokiwał twierdząco głową.
Szli krętymi korytarzami, aż Fred się zatrzymał.
- Nie!! Ja tam nie wchodzę! - powiedziała z oporem.
Rudzielec jej nie słuchał.
Pociągnął ją do środka.


2 komentarze:

  1. Ale gdzie ją zatargał ? Do Motylarni ? Skąd wiedział co robi skoro nie widzi. Dotknął ją dopiero później najpierw stwierdził, że może się przeziębić xD Ogólnie widać, że co jeszcze do niego czuje skoro strasznie się wkurzyła o kulę. Fredzio ją kocha ^^. Jak byłam mała uwielbiałam zabawę w deszczu, Mionka ma podobnie ^^. Rozdział mi się podobał pozdrawiam i życzę weny !
    P.S. Skoro już nie stosujesz znaczków to powiedz co oznaczały ? chyba tylko 29 się domyśliłam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial. Mam nadzieje ze Fred odzyska Mion i wzrok.
    , a Miona Freda i kule. Szkoda ze nie dostrzega jak bardzo mu na niej zalezy....
    Niestety nie umiem sie rozpiwac. Wiec koncze.
    Pozdrawiam.
    Ps. Kiedy nastepny?♥♥♥

    OdpowiedzUsuń