" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 13 - WIELKI BAL

Rano, słońce wdzierało się do licznych pokoi i sal w Hogwarcie.
Budziło nieliczne istoty na łonie natury.
Ptaki ćwierkały swojsko.
A księżyc zniknął z horyzontu.
Jezioro stało się gładką taflą, wyglądało jak świeżo położony koc.
Wszyscy się obudzili i zaczęli latać w tę i spowrotem.
Schodzili co chwila licznymi grupkami do sali, aby poprawiać i kończyć dekoracje. Przestawiać to i owo i przede wszystkim ozdabiać w najlepsze.
Cały Hogwart był w totalnym tłoku.
Wszyscy gorączkowo oczekiwali wielkiejgo Balu no i oczywiście jutrzejszego Baliku.
Śniadanie zostało pominięte, bo to była tylko przekąska w tym ciągłym biegu.
 Gryfoni, przemęczeni, ruszyli do pokoi.
Usiedli przed kominkiem.
To nie trwało wiecznie, ponieważ musieli iść na obiado-kolację.
Gdy byli w Wielkiej Sali, zasiedli przy swoim stole.
- Nieźle to wszystko wygląda. - uśmiechnął się George.
U sufitu Wielkiej Sali zwisały niebieskie szaty.
Wokół stołów, które trzeba będzie przenieść znajdowały się jakieś piękne złocisto-niebieskie kwiaty.
W samym centrum Sali stały 4 wielkie dekoracje:
Skrzat- zrobiony przez Gryffindor
Smok - przez Slytherin
Jednorożec- przez Humfflepuf
Sowa- przez Ravenclaw.
Podłoga zdawała się być jednym wielkim skupiskiem jakiekoś pyłku.
Uczniowie rozsypali brokat po całej sali.
W lewej części stały instrumenty - skrzypce, harmonia, flet , trąbka oraz wiolonczela 
Wszystko wyglądało.. zaiście.

*

Po obiedzie, szybko sprzątnięto ze stołów, zmniejszono je zaklęciem i schowano.
Wszystkie domy chciały się zabrać za ustawienie stołów z przekąskami i ponczem, lecz zatrzymała ich pani McGonagall.
- My się tym zajmiemy. - uśmiechnęła się naprawde serdecznie. - Idźcie się szykować.
I wszyscy ruszyli do swoich pokoi.

*

- Tę różową czy fioletową? - Parvati wymachiwała sukniami przed Lavender, Ginny, Luną i  praktycznie nie obecną Hermioną, która była zaczytana w podręczniku od Transmutacji.
- Zdecydowanie  tę różową. - rzekła Ginny
Reszta dziewczyn, prócz Hermiony znacząco pokiwała głowami.
- A ty, co sądzisz Hermi? - spytała Parvati
Szatynka oderwała nos od książki i zdezorientowana spytała:
- Ale o co chodzi?
Dziewczyny zachichotały, i wyciągnęły Hermionę z lektury.
Razem postanowiły przyszykować dziewczynę na bal, aby zrobiła wrażenie.
Pociągnięcie tuszem oczu, rozpuszczenie i podlokowanie włosów, dokładny wybór naszyjnika...
Szatynke te sprawy przerażały, nie lubiła się stroić.
Mimo  namowom przyjaciółek, nie zgodziła się na założenie szpilek.

Po tych wszystkich udoskonaleniach Hermiona była gotowa.
Jej rzęsy były odrobinę wydłużone. Na jej ustach znajdował się delikatnie muśnięty błyszczyk. Jej włosy były rozpuszczone, lecz spięte w wianek z warkoczy naokoło głowy. Jej sukienka, tak jak wymierzyła była jej do kostek, na   których znajdowały się niebieskie baleriny.

- Wyglądasz niesamowicie! - podsumowała cicho Lavender
Szatynka uśmiechnęła się serdecznie.

Jakieś pół godziny później wszystkie trzy były przyszykowane.
Dochodziła godzina balu, tego na którym kopciuszek miał zgubić swój pantofelek, lecz wróżka nie była jedna lecz było ich kilka.
I praktycznie nie było szansy na księcia z białym koniem.
Wyszły dumne jak paw  z pokoju i skierowały się do sali.

*

Panował tam dosłyszalny szum.
Świece wiszące w powietrzu były pogaszone.
Całe światło dawały złoto-niebieskie kwiaty.
Dekoracje stały na swoich miejscach, a pyłek który był na podłodze, znalazł się w powietrzu.
Lavender, Parvati i Hermiona weszły do sali.
Nagle jakieś światło spadło na nie.
Chłopacy zaczęli gwizdać, i słychać było jak obstawiają która będzie kogo.
Na sali zagościły oklaski.
Zarumienione, weszły w głąb tłumu chichocząc po drodze.

*
Dumbledore odsunął się od stołu nauczycielskiego i skierował do miejsca, z którego zawsze mówi.
- Moi drodzy uczniowie. - zaczął, a na sali zapanowała cisza. - Niniejszym mam zaszczyt ropocząć Bal dla klas od 5-7. - uczniowie zaczęli gromko klaskać. - Pierwszy taniec bedzie w parach które sobie dobraliście. - Fred spojrzał przelotnie na Hermionę. - Ale zanim to nastąpi, chciałbym przedstawić wam aurorów którzy będą nadzorowali Bal - aurorzy, którzy siedzieli przy stole, przy którym zazwyczaj siedzą nauczyciele na obiedzie, wstali i się ukłonili. - Zapraszam na parkiet.
Mini orkiestra zaczęła grać, bardzo przyjemną, swojską melodię.
Pary podeszły do siebie.
Hermiona gdy tylko zobaczyła Freda w smokingu zarumieniła się.
- Wow. - rzekł . - Hermiona Granger i suknia. - uśmiechnął się łobuzersko - Pięknie wyglądasz. - spojrzał jej głęboko w oczy.
Poczuła że się jeszcze bardziej rumieni.
Rozejrzała się wokoło. Prawie już wszystkie pary prócz nich tańczyły. No właśnie, PRÓCZ NICH..
- Mogę prosić cię do tańca? - wyciągnął przed szatynkę rękę.
- Ależ oczywiście. - zachichotała i ujęła jego wielką dłoń. I znów zaczęło się tak jak na próbach, taniec dwóch ciał, które wręcz były do tego stworzone.
A że muzyka nie była taka głośna, a szum nie zbyt wielki, rozmawiali tańcząc.
- Można powiedzieć że nasza przyjaźń odbywa się na tańcu. - wyskoczył znienacka z tym oto tematem.
- No można tak powiedzieć. - uśmiechnęła się łobuzersko.
- Sprawia mi to ogromną radość, że się dziś uśmiechasz. - dopiero po chwili zrozumiał, że powiedział to na głos. - Wczoraj miałaś ciężki dzień. 
- Tak. - spojrzała mu głęboko w oczy.
Za głęboko się zapatrzyła. Nadepnęła mu na stopę.
- Ojć, przepraszam. - spłonęła rumieńcem.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnął się czule. - Robimy popis? 
Szatynce spodobał się ten pomysł.
Podniósł ją w górę i kręcili się tak w kółko.
Potem splotli swoje ręce i zaczęli obroty, spirale.
Na końcu Hermiona przechyliła sie do tyłu, a Fred ją nadal trzymał.
Nie spostrzegli się, gdy muzyka ucichła, a wszyscy zgromadzili się wokół nich. 
Zbyt utonęli w swoich oczach.
- Fred puść mnie. - zachichotała.
Stanęli prosto.
Zostali obdarowani gromkimi brawami.
Kątem oka było widać, że nawet aurorzy byli zachwyceni.
Hermionę to niezmiernie ucieszyło.
Poszła się napić ponczu.
- Byłaś świetna. - podszedł do niej Fred.
- Dziękuje.- uśmiechnęła się serdecznie. Medalik który ubrała. - różyczkę strasznie ją drażnił pod sukienką, więc go wyciągnęła na wierzch. W oczach Freda zaczęły skakać ogniki.
- Nosisz go. - zatonął w medaliku.
- Tak jest piękny. - uśmiechnęła się delikatnie i przyjrzała się uważnie wisiorkowi. Róża stała się niebieska. Na jej twarzy namalowało się zdziwienie. - Czemu jest niebieska? - spojrzała na Freda.
- Osobista tajemnica. - uśmiechnął się tajemniczo
- No powiedz! - szturchnęła go w ramię.
Muzyka znów zagrała.
- Może zamiast rozmawiania pójdziemy na parkiet? - wskazał w stronę istnej "balangi"
- Z przyjemnością. - pociągnęła Freda do przyjaciół
Wieczór był naprawdę bardzo przyjemny. Okazało się że Fred i Hermiona uwielbiają swoje towarzystwo.
Teraz balowali razem z przyjaciółmi na parkiecie.
Nagle Freda pociągnął George. 
- Chodź na chwile. - rzekł do brata.
Szatynka spojrzała na rudzielca.
- Za chwilę wrócę. - powiedział znikając gdzieś w głębi tłumu
- Co? - spytał dosyć agresywnie Fred. - Nie widziałeś że byłem zajęty? 
- U... stary, wyluzuj.. - szturchnął go George.
- Do rzeczy o co chodzi?
Nagle dołączył do nich Lee z jakąś butelką.
- O to. - bliźniak wskazał na Lee.
- Co to jest? - spytał zdziwiony Fred.
- Brachu, nie poznajesz twojego ulubionego napoju? - George poklepał go po ramieniu.
- Ognista Whiskey. - uśmiechnął się nieskazitelnie Lee.
- To gdzie pijemy? - Georgowi aż ślinka leciała.
- Ja nie pije. - rzekł sucho Fred.
- Nie, no stary, nie możesz odmówić! - nalegał Jordan.
- Tylko jeden kieliszek. - powiedział
Trójka przyjaciół wzięła 3 kubki i usiadła za kolumną, tak że nie było ich widać.
Pili w najlepsze. Okazało się że ten jeden kieliszek był ciągle powtarzany.
Gdy Ognista się skończyła nieprzytomnie wstali z podłogi.
Fred się zachwiał. Podtrzymał go Lee.
- To tylko jeden kieliszek . - wybełkotał i ruszył na parkiet.
Dołączyli do Hermiony i reszte towarzystwa.
Fred odrazu przystawił się do szatynki.
Zaczął ją obejmować i wolno tańczyć.
Poczuła od niego alkohol
- Piłeś? - spytała
- Tylko jeden kieliszek. - mówił jak menel.
Zerwała z siebie jego dłonie i obrażona ruszyła w przeciwnym kierunku.
Lavender i Parvati ruszyła za nią.
- A tej co? - zdziwił się Fred
- Ma muchy w nosie. - zażartował George chwiejąc sie na nogach.
Ten jakże miły wieczór nie zakończył się tak jak spodziewała się tego Hermiona Granger. Myślała, że będzie bliżej Freda, lecz ten wolał się bawić.
- Ja idę. - powiedziała Lavender i Parvati i wyszła z Wielkiej  Sali.
- idziemy? - spytała Parvati
- Nudno tu, chodź. - Lavender pociągnęła przyjaciółkę do wejścia.
Gdy uczniowie się rozeszli, a aurorzy żegnali się z nauczycielami i dyrektorem, jedynymi osobami na sali zostali Fred i George Weasley wraz z Lee Jordanem
- To była udana dyska. - powiedział prawie zasypiając George.
Do siedzących podeszła McGonagall.
- Proszę iść do dorminatorium
- Spokojnie. - Lee wskazał gest uspokajający. - Zaraz se pójdziemy. 
- Nie zaraz tylko teraz. - rozkazała profesor.
Chłopacy wstali.
- Luzik, tylko nie strzelaj. - zaśmiał się George.
Ruszyli w stronę dorminatorium
Po drodze Fred zaczął śpiewać jakąś Włoską Balladę, tak głośno że zapewne go było słychać w całym Hogwarcie.
Nie zauważyli że przygląda im się chwilowa zastępczyni Flitwicka, profesor i ordynatorka chóru pani Holewicz.
- Ten młodzieniec napewno dołączy do pana Flitwicka grupy chóralnej. - szepnęła sama do siebie uśmiechając sie od ucha do ucha.



__________________________________
Twierdze, że to najgorszy wpis jaki dodałam.
Jeśli wam się nie spodoba, albo mi po kolejnym przeczytaniu, 
napiszę jeszcze jedną wersję.
Przepraszam.. ;(
Proszę o szczere opinię.

Pozdrawiam

Jula




4 komentarze:

  1. omg rozdział mistrzowski :D I ten chór... xd czekam na więcej. Według mnie był najlepszy ten fragment - Byłaś świetna. - podszedł do niej Fred.
    - Dziękuje.- uśmiechnęła się serdecznie. Medalik który ubrała. - różyczkę skojarzenia ...xd
    To na tyle ~Czekoladka
    PS życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pisz jeszcze jednej wersji ! po co ? moim zdaniem najlepszy !! sorki, że nie komentowałam ale zgubiłam link, ale już jest okej :D mi się podoba, pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń