" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 24

Po miłym wieczorze w Motylarni, rozeszli się do swoich pokoi.
Hermiona rzuciła się na swoje łóżko
- No i jak było? - zapytała Gin
- On jest taki słodki.. - szatynka była rozmarzona, i to bardzo. Patrzyła przed siebie.
- Co zrobił. ? - na twarzy Ginny pojawił się przyjacielski uśmiech
Hermiona opowiedziała przyjaciółce o kwiatach, gwiazdach i łódce.
O wierszu i o prośbie zostania dziewczyną Freda.
- Zgodziłaś się? - zapytała rudowłosa.
- No pewnie. - na twarzy szatynki pojawił się delikatny rumieniec
- Też bym chciała żeby ktoś mnie kiedyś tak zaskoczył.. i to w Walentynki. - Ginny rozmarzyła się z przyjaciółką. - Mój brat się postarał.
- Tak.. - powiedziała delikatnie. Myślami była przy wysokim rudzielcu z brązowymi oczami.
Widziała ten uśmiech, tę dominującą radość..
- Ktoś tu się chyba zakochał. - Ginny zmierzyła kumpelę wzrokiem.
- Nie jestem pewna co do niego czuje. - wróciła na ziemie. Usiadła wygodnie na łóżku.
- No weź, widać że go kochasz!! - sprzeczała się rudowłosa. 
- Sama nie wiem.. - spojrzała pusto w podłogę.
- Czas pokaże co z tego wyjdzie. - Ginny sie szeroko uśmiechnęła
- Dokładnie. Z ust mi to wyjęłaś. - szatynka machała nogami, tak z nudów.
- Łazienka wolna! - z pod prysznica wyszła Parvati owinięta ręcznikiem
- Zostawiam cię samą z tym trudnym pytaniem. - rudowłosa uśmiechnęła się łobuzersko, po czym ruszyła z ręcznikiem do łazienki.
Hermiona sięgnęła po "Historię Magii" i znów położyła się wygodnie na łóżku, zanurzając się w lekturze.

^^*^^

Fred cały w skowronkach usiadł na swoim łóżku.
- I co? - spytał niewyraźnie George, który właśnie szorował zęby. - Udało się?
- Tak. - powiedział podekscytowany Fred.
- Ale masz banana na twarzy. - rzekł zadowolony z odzywki Lee. - Nieźle ci mąci ta laska.
- Ona ma  na imię Hermiona. - rudzielec splotł dłonie i myślami odbiegał, hen daleko, do dziewczyny z pięknymi orzechowo-kasztanowymi włosami, o oczach w kolorze słodkiej czekolady.
- Hermiona Weasley.. - powtarzał Lee.
George poszedł przepłukać jamę ustną.
- To nie jest śmieszne. - spoważniał Fred.
- No oj, ja się tylko droczę. - westchnął Jordan. - Stary, nie poznaję cię.
- Miłość potrafi zepsuć człowieka.. - George przysiadł się koło brata.
- No co wy? Tworzycie jakąś grupę przeciw mnie? - Fred udawał obrażonego.
- Gdyby tak było siedział bym koło Lee. - George uśmiechnął się szeroko. - No właśnie. - przesiadł się obok Jordana.
- Zazdrościcie mi po prostu. - wyznał Fred
- Ja mam Angelinę. - George wypowiedział z "akcentem" jej imię
- A mi jest dobrze samemu. - stwierdził Lee
- Słuchajcie, może jako rozejm wybierzemy się jutro do Hogsmeade na takie męskie popołudnie? Tylko my i piwa kremowe. - zaproponował Fred. Wziął do serca tą całą akcję z tajemniczym lasem i Hermioną.
- Nie spędzasz jutro dnia z swoją dziewczyną, gołąbeczku? - zażartował George.
- Chciałem być miły. - Fred zrobił kwaśną minę.
- No już dobrze, dobrze. - rzekł Lee. - Ja idę, nie wiem jak ty George.. no bo wiesz ty też masz   dziewczynę i jak nie pójdziesz to możemy równie i z ciebie się pośmiać.
George przesiadł się na swoje łóżko.
- Teraz mam swoją armię. - zrobił obrażoną minę. - W składzie jestem ja i tylko ja.
- To idziesz laluniu z nami czy nie? - Fred uśmiechnął się łobuzersko.
- No idę.. - burknął bliźniak. - Ale w armii będę nadal sam.
Przyjaciele się zaśmiali.

^^*^^

Gdy Hermiona leżała już w łóżku, do jej okna przyleciała sówka.
Otworzyła jej, i wzięła mały liścik

Załatwione. 
Idę jutro z Georgem i Lee do Hogsmeade.
Tak jak chciałaś.
Szczęśliwa?
Będe tęsknił, ale mam nadzieję,
że wieczorem się spotkamy.

                                                                    Twój Fred

Szatynka się szeroko uśmiechnęła wzięła atrament i małą kartkę.

Och, ty biedny.
Też mam taką nadzieję. 
Ale pamiętaj jutro o twoim chórze.. 
Bo wiesz, fajnie by było mieć chłopaka piosenkarza.

                                                                                          Hermiona

Dała sowie kawałek krakersa, a ta go złapała i odleciała.
Po chwili wróciła z krótką treścią.

Potrzeba dużo Ognistej, 
żebym był piosenkarzem.

                                                       Fred

Hermiona cicho się roześmiała, na co zareagowała Ginny.
- Dobrze się czujesz? - podeszła do przyjaciółki - Śmiejesz się do kartki.. 
- Tak. - odparła szatynka. - Wszystko w najlepszym porządku.
Dała sowie jeszcze jeden kawałek krakersa za dobrą współpracę i zamknęła okno.
Położyła się do łóżka.
Od razu zasnęła z namalowanym na twarzy uśmiechem.

^^*^^

Ranek był wspaniały.
Otaczała go luna słońca i ćwierkania ptaków.
Lecz nie to wszystkich zbudziło.
Hermiona, Parvati, Lavender, Luna i Ginny usłyszały rżenie koni.
 Podeszły do okna.
Zobaczyły szybującą w powietrzu karocę z zaprzęgiem koni.
Szybko się ubrały i tak jak wszyscy Gryfoni, zbiegły na dziedziniec.

^^*^^

Okazało się, że nie tylko Dom Lwa się zbudził.
Wszyscy nauczyciele i wszystkie domy stały na dziedzińcu i patrzyły na lądującą karoce.
Drzwiczki podniebnego powozu otworzył najprawdopodobniej jakiś sługa, a z samej karocy wyszedł jakiś młodzieniec.
Dumbledore podszedł do  niego.
- Witam cię Jonathanie ! - przywitał go serdecznie
- Dzień dobry, profesorze Dumbledore. - nijaki Jonathan ukłonił się dyrektorowi.
Można powiedzieć, że był strasznie przystojny. Jego włosy były koloru brązowego, na jego czole lekko opadała grzywka, która świeciła w słonecznym poranku. Miał na sobie szykowne rzeczy. Był ubrany jak ktoś z rodu królewskiego.
- Kto to jest? - wszyscy szeptali między sobą.
- Znacie go? - Ginny zwróciła się do bliźniaków.
- Tak. - burknęli jednocześnie.
Ginny paczyła otępiale na bliźniaków.
- To... powiecie kto to jest? - zapytała
- Jonathan Quiss. Inaczej Jonathan Q. - rzekł smętnie Fred.
- Skąd go znacie? - zdziwiła się Hermiona
- Chodziliśmy z nim do przedszkola.. zawsze był ceniony.. taki wysławiany.. zawsze ktoś mu schlebiał.. taki.. wynagradzany.. taki.. lalusiowaty.. zawsze miał to co chcę.. wszyscy wykonywali jego rozkazy.. był "królem".. - mówił z coraz większą pogardą George.
- Czemu po nim tak ciśniecie? - zdziwiła się Gin. - Jest całkiem przystojny. - zagryzła wargę przyglądając się "nowemu"
- Jego ciotką jest królowa Anglii... - rzekł sucho Fred
- O boże! - krzyknęła Gin i Hermiona.
Jonathan wraz z Dumbledorem ruszyli w stronę zamku.
Wszystkie dziewczyny mu się bacznie przyglądały.
Niektóre piszczały, niektóre stroiły głupie miny.
Trzeba przyznać, że chłopak wywołał bulwersję.
Gdy Fred zobaczył jak Hermiona na niego paczy, coś się w nim zaczęło gotować.
- Freddie, idziesz do Dorminatorium? - spytała go szatynka
- TAK. IDĘ. - powiedział nieco zdenerwowany.
Siedzieli w Pokoju Wspólnym, przed kominkiem.
Fred i George mieli twarze zakryte poduszkami bo wszystkie gryfonki gadały tylko o jednym - o "nowym"
- Boże uszy mi zaraz pękną. - jęknął George.
- Mi też.. bo ile można o tym lalusiu gadać?! - wkurzył się Fred.
- Ej, wyluzujcie. Może się zmienił. W końcu każdy wyrasta z wad. - Hermiona przysiadła się koło bliźniaków.
- Ale nie tacy ludzie jak on. - rzekli równocześnie
- Skąd możecie to wiedzieć? - zapytała Parvati, która się również dosiadła.
- Bo poprostu wiemy! - powiedzieli wspólnie.
- Chodź, Parvati, szkoda słuchać tych ich narzekań. - Hermiona zwróciła się do koleżanki, po czym ruszyły do innych dziewczyn.
- Nikt nas nie rozumie, George. - mruknął Fred
- Ale mamy siebie. - westchnął bliźniak.
- Mamy siebie.. - powtórzył cicho Fred
Rozległ się dzwonek na śniadanie.
Wszyscy ruszyli niechętnie w stronę Wielkiej Sali.

^^*^^

Na małym krzesełku przy stole dla nauczycieli leżała Tiara Przydziału.
Wiadomo co się święciło.
"Nowy" dołączy do grona uczniów.
Wszyscy szeptali między sobą o głównym temacie zainteresowania - o Jonathanie.
Zastanawiali się do którego domu dołączy.
- Witam wszystkich tu zgormadzonych. - rozległ się głos dyrektora. - Niniejszym mam zaszczyt przedstawić wam naszego nowego ucznia,  Jonathana Quiss'a.  - chłopak wstał i się ukłonił. -  Jest z rodziny Królowej Anglii. Proszę go traktować jak normalnego ucznia. - na twarzach co poniektórych pojawiło się ogromnie zdziwienie. Tylko Fred i George przewrócili pretensjonalnie oczami. - Zostanie dziś przydzielony do któregoś z 4 domów. 
- Błagam Slytherin, błagam Slytherin. - powtarzali sami do siebie bliźniacy.
- Prosze Jonathanie, usiądź. - Dumbledore wskazał na małe krzesełko.
Chłopak zrobił to, co mu zalecił dyrektor.
Albus położył na jego głowie Tiarę Przydziału, która zaczęła coś mamrotać.
- Hmm.. Jonathan. Bardzo wzorowe dziecko..  uczyłeś się w Hansletocie, tak? - zapytała tiara
- Tak. - powiedział cicho.
- Brak cech przywódczych... kieruje tobą dobro ... pracowitość.. skromność... uczynność. - czapka głośno myślała. - Myślę że odpowiedni będzie dla ciebie... - nastała cisza. - ... GRYFFINDOR! 
Gryfoni zaczęli głośno klaskać a bliźniacy schowali twarze w rękach. Mówili wciąż " Tylko nie to, tylko nie to!!"
Jonathan skierował się do stołu.
- Mogę się tu przysiąść? - spytał Hermiony
- Pee..wnie. - powiedziała lekko zarumieniona.
Całe śniadanie Jonathan według zdania Freda i Georga przylizywał się wszystkim.
Po zjedzonym posiłku, nowy uczeń dostał plan, a Ron, Harry i Hermiona oprowadzili go trochę po Howarcie, a potem w końcu zaprowadzili go do Dorminatorium
Staneli przed portretem Grubej Damy.
Powiedzieli hasło, i weszli do środka.
- Pamiętaj, Gruba Dama cię nie przepuści, jeśli nie powiesz hasła. - rzekł Ron.
Fred patrzył żałośnie na to jak Hermiona dogaduje się z Jonathanem.
Gotowało się w nim.
- Chodź, pokażemy ci twój pokój. - powiedział Harry.
- Dobra, Hermiona, to do zobaczenia w biblotece? - zapytał nowy
- Do zobaczenia. - uśmiechnęła się serdecznie.
Przysiadła się koło swojego chłopaka.
- A wy nie w Hogsmeade? - zapytała.
- Za godzinę idziemy. - powiedział sucho Fred.
- Co się stało? - przybliżyła się do niego, lecz on się odsunął.
- Jonathan.. zaczęłaś się z nim przyjaźnić.
- Tak. No i co w tym złego? - zmarszczyła brwi. Chłopak miał naburmuszoną minę. - Tylko mi nie mów że jesteś zazdrosny.
Chłopak milczał.
- Dobra. Niech ci będzie. - powiedziała pretensjonalnie, wspinając się po schodach do swojego pokoju.


__________________________
I jak wam się podoba nowa postać? :D
Rozdziały będą teraz rzadziej.
Wybaczcie, ale nauka..
Zmieniłam trochę wygląd rozdziałów:D
A i .. bardziej się przyłożę do pisania.
Z tego rozdziału jestem w miarę zadowolona. Nawet bardzo :)
Przeczytałeś? Zostaw komentarz. To wiele dla mnie znaczy.
Wyrażajcie swoje opinie. :}
Następny nie wiem kiedy.

Pozdrawiam
(Jula) Księżna Marry




11 komentarzy:

  1. Nie rob tego co mysle ze zrobisz. BLAGAM.
    Jonhatan bedzie walczyl o mionke. A fred bedzie zazdrosny.l sie pokloca...
    Nie rob tak. Blagam.
    Nie lubie johnatana....
    Ale ogolnie roZdzial b.fajny

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie rob tego co mysle ze zrobisz. BLAGAM.
    Jonhatan bedzie walczyl o mionke. A fred bedzie zazdrosny.l sie pokloca...
    Nie rob tak. Blagam.
    Nie lubie johnatana....
    Ale ogolnie roZdzial b.fajny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie trochę inaczej niż myślisz. Dużo inaczej xd :)

      Pozdrawiam
      Jula

      Usuń
    2. Ale inaczej czyli...
      Herma ♥TYLKO Fred?
      I Freddie nie bedzie zazdrosny?
      Byloby super ♥♡♥

      Usuń
  3. Rozdział fajny :)
    I ta nowa postać... już jej nie lubie :x
    Niech tylko skłóci Monikę i freda to mnie popamięta... xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzieki. nie skloci :) znaczy się w pewnym sensie ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam lubię Johnatana xD Syn królowej Anglii ?! No cóż ciekawe, ciekawe. Ale dlaczego bliźniacy go nie lubią ? Wydaję się okej :D Hym zazdrość Fredzia zawsze spoko xD No cóż ja mam inne podejście niż Clar i lubię kłopoty w "raju" xD Rozdział świetny !! Pozdrawiam i życzę weny ! Dużo weny xD

    OdpowiedzUsuń