" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 27 ☁

Będzie krótki. Mało czasu na kompa.. a raczej mało mogę być na kompie.. no cóż. Trochę żałuję tego, że ich skłóciłam, ale jakoś to naprawię :)
Z dedykacją dla Clar, Klaudii, Princessy , Czekoladki :3 , Nimfadory, Anonimka i wszystkich innych czytelników. Każde wejście na tego bloga daje mi niezwykłą radość, a pisanie jego to czysta przyjemność ;)
Kawałek przy którym pisałam : Little Mix - Change Your Life ❤ oraz Taylor Swift - 

I Knew You Were Trouble ❣

PS Przy rozdziale będą teraz "znaki" które będą świadczyły o tym jaki będzie rozdział.
Sami musicie się ich domyśleć. :D
______________________________________________

Hermiona długo rozmawiała z Ginny.
Opowiedziała jej o tym co się stało.
Była załamana, ale nie płakała.
Postanowiła być silna. 
Bo się taka czuła.
- Co masz zamiar zrobić? - spytała rudowłosa
- Chyba z nim zerwę. - poczuła że ma coś w gardle, czego nie może przełknąć
Może i jej się strasznie podobał.. może nawet go kochała.. ale jaki to miało sens skoro ciągle się na nim zawodziła? Ciągle ją ranił i dawał powody do tego, aby z nim zerwać.
Miarka się teraz przebrała. Nie potrafiła nic więcej powiedzieć. Siedziała w milczeniu.
- Nie.. - szepnęła Gin. - Nie rób tego.
- A jest jakieś inne wyjście?! - szatynka wybuchła - Co mam zrobić skoro on ciągle daje mi do tego powody?!
Westchnęła, bo pożałowała że nakrzyczała na swoją przyjaciółkę.
- Przepraszam. - rzekła cicho.
- Nie ma sprawy, wiem że jesteś nerwowa. - Ginny zawzięcie myślała. - Hermiona?
- Tak?
- Nie twierdzisz że za mało dajesz od siebie w tym związku? Że to się opiera na kłótniach.. bo za mało się widujecie? Że praktycznie tylko ten jeden wieczór coś znaczył? - spojrzała prosto w oczy szatynki. - Robicie to na oklepane. Wyglądacie jakbyście się nienawidzili. Nie angażujecie się ani trochę. Masz racje, teraz rozumiem że twoją decyzję o rozstaniu.
Do Hermiony coś trafiło.
Nie potrafiła wstrzymywać łez które zbierały się do ich oczu.
Coś zrozumiała. 
Że Ginny ma rację.
Pierwsza łza.
Druga łza.
Zrozumiała coś jeszcze.
Że ma przed sobą, w głowie obraz wysokiego rudzielca z brązowymi oczami, w których zawsze skakały wesołe ogniki.
Ale to się zmieniło kiedy zaczęli chodzić. Fred jakoś.. pomarkotniał?
Hermiona już nic nie rozumiała.
Wyszła z pokoju trzaskając lekko drzwiami.
Ginny ciężko westchnęła.
- Tylko nie zbłądź. - szepnęła.

^^*^^

Szatynka nie miała innego pomysłu.
Skierowała się do pokoju z Zielonymi Drzwiami.
Wypowiedziała zaklęcie i przeszła przez koc.
Znalazła się w Motylarni.
To co ujrzała wywołało w jej mózgu jeszcze większą burzę.
Połowa pomieszczenia była pełna kolorowych kwiatów, blasku słońca i cichego strumyczka..
A druga była ciemna, ponura. W tej drugiej części rośliny były obumarłe, a strumyk niewiadomo jak uciął się, bo koryto było puste w drugiej połowie, tak że było widać dwa zupełnie inne światy.
Na ciemnej stronie była skórzana ławka, a pod niej jakiś urywek papieru.
Hermiona wzięła zawiniątek i go przeczytała.
" Śmierć silniejsza niż miłość? Czy miłość silniejsza niż śmierć?
A właśnie.. czuje jak zamieram.. coś odemnie odchodzi, odlatuje.
Zapadam się w ziemię. Jeśli nie jestem szczęśliwy, to motylarnia też nie.

                                                                                                                    Nieznany. "
Hermiona jeszcze bardziej była zagubiona.
Przysiadła na ławce.
Przeczytała jeszcze raz tekst.
Rozejrzała się po ponurej stronie.
Szatynka sama stała się smutna.
Jej szata poczerniała.
Na ustach pojawiła się czarna szminka, a oczy miała pomalowane ciemnymi barwami.
Zobaczyła, choć nie wiedziała czy nie ma zwid, jednorożca.
Wszedł w ciemną strefę.
Wybuchnął, pozostawiając po sobie miliony czarnych drobinek.
Hermiona się przeraziła.
Chciała uciec z smutnej sfery, lecz jakaś bariera jej to uniemożliwiała
Trzymała się przezroczystej blokady, niczym mim w "niewidzialnym pudełku".
Ujrzała jak ktoś wchodzi do Motylarni.
Fred.
Przysiadł przy jednym z drzew.
Ciemna sfera i szatynka były dla niego niewidoczne.
Hermione przeraziło to co ujrzała.
Freda ubrania stały się czarne, tak jak drzewo które podpierał.
Kawałek trawy, tej na której siedział.. zamieniała się również w czarny..
Siedzieli tak przez dłuższy czas.
Hermiona bez świadomości co to wszystko znaczy..
Fred bez świadomości że jest w jego pobliżu ukochana..


_____________________
I jak? :D
Pozdrawiam ( Jula ) Księżna Marry. 




11 komentarzy:

  1. Badzo fajny. Ciesze sie ze jednak sie poyodza♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu.. na początek dzięki za dedyk :D Rozdział bardzo fajny a najbardziej spodobało mi się te zdania: "Hermiona bez świadomości co to wszystko znaczy..
    Fred bez świadomości że jest w jego pobliżu ukochana.." <3 Pozdrawiam i życzę weny ;D Ale co oznacz chmurka ? Bo na początku myślałam, że będzie pogodnie itp. a tak się nie zrobiło xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję ;) nie mogę zdradzić. Xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wyswietla misie 28 rozdzial...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo go usunęłam ponieważ twierdze ze stać mnie na coś lepszego. Właściwy 28 pojawi się jutro a jeśli nie to napewno w sobotę.

    OdpowiedzUsuń
  6. O której mniej więcej masz zamiar dodać nowy roz? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Nie mam pojęcia i weny. :(

      Usuń
    2. UGH. A to nie możesz wstawić tamtego?
      albo chociaż wysłać mi na clariecollins@wp.pl
      Ale rozumiem, też nie mam weny, chociaż kończę rozdział :D
      Coś wymyślisz wierzę w Ciebie :D

      Usuń