" Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać "

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 12

Przez cały ten tydzień, a raczej mniej niż tydzień pomiędzy dowiedzeniem się o balu, a całą uroczystością, nie działo się praktycznie nic.
Tylko ciągłe próby, zwalnianie z lekcji, szykowanie dekoracji oraz ozdabianie sali. Jedynym wielkim wydarzeniem był atak śmierciożerców i pomoc w ratunku Syriusza.
Praktycznie, nie nastał jeszcze dzień balu, ale miał być on jutro.
Była godzina 7.30 , gdy Hermiona Granger wstała. Szybko się ubrała i udała się do profesor McGonagall, która miała ją przeteleportować na dworzec King's Cross. Szatynka miała na sobie czarną bluzkę, marynarkę i spodnie.
To dziś miała pożegnać swoją ukochaną Bunię Allie.
Nie chciała  się żegnać z przyjaciółmi, na czas, gdy jej nie będzie, ponieważ bała się , że się przy nich rozpłacze. A tego nie chciała. Pragnęła, aby przyjaciele uznawali ją za silną osobę.
Znajdowała się na dworcu, ogarnęło ją przerażenie, smutek, przygnębienie.. w jej głowie były same przygnębiające myśli. 
Zobaczyła rodziców i do nich podeszła.
- Cześć mamo, cześć tato. - wyściskała rodziców
- Cześć Mionka.- powiedzieli równocześnie opiekunowie.
Gdy kierowali się do samochodu, trwali w ciszy. Było słychać tylko szum na ulicach Londynu, warkoty samochodów. Hermiona jednak tego nie słyszała, w jej uszach i mózgu dudniło coś , czego sie nie dało opisać. To była taka a'la czarna dziura z wspomnieniami
Grangerowie pojechali najpierw do kwiaciarni w której zamówili wiązankę. Mugolski kwieciarz Pawlo, znał dobrze rodziców Hermiony. Troszeczkę sie zagadali na temat spraw w Londynie. Szatynka rozejrzała sie po sklepie, dużo ludzi i dużo kwiatów. Westchnęła. Usłyszała pewną melodię. Dostrzegła, że dobiega ona z lewego skrzydła kwiaciarni. Rozejrzała się - zero dzwoneczków, zero głośników i zero radia, miała już  z powrotem wrócić do rodziców i przysłuchiwać się ich nudnej rozmowie, lecz znów usłyszała piękną melodię.
Obróciła się. Z fioletowego kwiata sypał się kolorowy pyłek, wydawał cudowną piosenkę, melodię, nutę. 
- Jakie piękne. - szepnęła do siebie i po raz pierwszy się dziś uśmiechnęła.
- Hermiona idziemy! - mama szatynki próbowała przekrzyczeć klientów rozmawiających o wszystkim i o niczym.
Spojrzała po raz ostatni na kwiat, po czym wyszła z kwiaciarni.
" Teraz czeka mnie najgorsze " - wzdychnęła i spuściła wzrok.
Jechali teraz na cmentarz, który znajdował się na przedmieściach. Praktycznie, nie było na nim żadnej kapliczki, lecz była kilometr stąd. Miała się odbyć do niej pielgrzymka , do miejsca, gdzie zostanie odprawiona msza pożegnalna Alice Marry Granger.
Wjechali na parking.
Hermiona wyszła z samochodu i skierowała się w stronę wiecznego cmentarza.
Było dosyć zimno, w końcu początek lutego.. małe chłody zostały.
Wszyscy znajomi, buni Allie zebrali się na małym placu. 
Przez chwile mówił coś ksiądz, a następnie ruszyli w stronę kapliczki . 
Pewnie się zastanawiacie co z trumną? Przywiezie ją syn zmarłej, brat pana Grangera, musiał ubrać martwą, a w końcu jak mógł się przydzić własnej matki?
Znaleźli się na miejscu. Kapliczka wyglądała mrocznie, nawet w dzień. Hermionie zawsze przypominała miejsce śmierci. A raczej pożegnania.
Wszyscy weszli do małego kościółka.
Rozpoczęła się krótka msza.
Po niej, nastąpił oficjalny pogrzeb. I znów, wracanie się na cmentarz.
Alice miała zostać pochowana w grobie swojego męża. Po raz ostatni otwarto trumnę. Hermiona musiała spojrzeć, w końcu jeszcze nie dawno tuliła i całowała to ciało. - Jej kochaną bunię. Po szatynki policzku toczyły się łzy.
W jeden dzień pewna osoba jest, na następny już  jej nie ma.
Została włożona, raczej spuszczona do głębokiego dołu.
Potem wrzucono do niego kwiaty i go zasypano.
Grangerowie rozmawiali trochę z rodziną z tąd i tamtąd. Hermiona części ich nie pamiętała. Gdy skonczyli rozmowy, udali się do samochodu.
- Hermiona, wstąpisz do domu? - spytał zatroskany pan Granger.
- Chce jechać do Hogwartu.- jej twarz była cała blada, a po policzkach spływały gorzkie zły.
Rodzice szatynki spojrzeli na siebie, zrozumieli co czuje w tym momencie ich córka. Tak jak chciała , rodzice zawieźli ją na King's Cross.
Uściskała się z rodzicami i sama się teleportowała. Hogwart Express dziś nie jeździł , a nie chciała nikogo obarczać załatwianiem latających wozów czy coś takiego . Znalazła się przed szkołą.
Próbowała się uśmiechnąć , lecz jej to nie wyszło.
" To trwało tak krótko, a przyprawiło mnie tyle smutku " - pomyślała po czym ruszyła do Hogwartu.

*

Na korytarzach panował szum i zamęt. Uczniowie kręcili się w tę i w tę. Krzyczeli " gdzie moja suknia ? ", " oddawaj tę muszkę " , albo " gdzie jest ten i ten nauczyciel " . Jednym słowem wszystkich przerosły przygotowania do balu i baliku.
Hermiona skierowała się do Dorminatorium.
Gdy weszła do Pokoju Wspólnego, wszyscy siedzieli na kanapach i fotelach.
Spojrzeli na nią gdy weszła do pokoju. Nie chcieli nic mówić, domyślali się że się źle czuje.
Luna się lekko uśmiechnęła, jakby chciała podnieść szatynkę na duchu. Nie mieli dzisiaj lekcji. Mieli się przygotowywać do balu. 
W gruncie rzeczy zostało jej tylko wynalezienie jakiejś sukienki.
 " Za szybko się spostrzegłam że jej potrzebuje " - pomyślała.
Lecz nie to jej w głowie. Chciała usiąść jak zawsze przed oknem i patrzyć bez sensu w majestatyczny widok przed nią.
Poszła najpierw po krzesło, lecz gdy podeszła do szklanego okna. Zauważyła , że o dziwo stoi przed nim fotel. Odstawiła krzesło na swoje miejsce i usiadła w fotelu.
- Wygodnie co nie? - do Hermiony podszedł Fred.
Chciała bujać w wspomnieniach o buni i we własnych myślach, nie miała ochoty na rozmowę, jednak burkneła:
- To ty przysunąłeś?
- Raczej załatwiłem- uśmiechnał się lekko.
Przeleciało jej przed oczami wszystko związane z bunią Allie.  Te zabawy w chowanego gdy była mała, te pieczenie ciasteczek, wypowiadanie przeróżnych poezji, wymyślanie własnych kawałów a nawet własnego świata, śmianie sie z różnych rzeczy, budowa domku na drzewie, wspomnienia o dziadku, czwartkowe herbatki i wiele wiele innych.
Wzruszyła się na myśl o tym, co przepadło na wieki.
Po jej policzku potoczyła się łza.
- Napewno chcesz iść na ten bal? - spytał stroskany rudzielec.
Hermiona przełknęła serce, które czuła że ma w gardle.
- Tak. - wyjąkała - Przecież cię teraz tak nie wystawię.
Fred spojrzał w okno.
- Musi ci być ciężko. - przeniósł wzrok na szatynkę.
Nic nie odpowiedziała. Zniosła jedną wielką ciszę.
Bliźniak zrozumiał , że chce być sama, więc odszedł.
Patrzyła tak w okno aż do wieczora. Nic nie robiąc. Snując wspomnienia, i niekiedy uśmiechając się na stare dobre. Obserwując kolonie ptaków i zachodzący horyzont, wznoszącą się pełnię, ciągle zapalające się światła  na wieży. Wypatrywując odbicie księżyca w jeziorze. Dostrzegiwała wszystko co piękne. Ale nie potrafiła tego docenić. Przyjaciele co jakąś godzinę spoglądali na nią, zastanawiając się jak się trzyma. Hermiona nie widziała tego, lecz to czuła. Zdziwił ją smutek Freda. A może to prawda że jeśli przyjaciel cierpi, to drugi ma tak samo? 
Zmęczona dzisiejszą ceremonią, poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżko. Dopiero teraz spostrzegła że nie była na obiedzie, i dopiero teraz do niej dotarło, że przyjaciele mówili jej kiedy on był, a ona nie słuchała ich, i nadal wspominała, to dobre. 
Do pokoju weszła Ginny.
- Kolacja. - szepnęła
Szatynka wstała i skierowała się do Wielkiej Sali. Musiała coś zjeść. Inaczej jej żołądek przeżył by erupcję burzującego głodu.
Nałożyła sobie dewolaja, sałatkę i ziemniaki, do szklanki nalała sok dyniowy. Również - co było rzadkie - zjadła całą zupę groszkową. Gdy już się objadła, dyrektor przemówił:
- Jutro bal odbędzie się  o godzinie 18.00 , także drodzy uczniowie, o 16.30 będzie obiado - kolacja  
Wszyscy wielkim hukiem wstali i ruszyli do swoich Dorminatoriów.
Tylko Hermiona, jak zabłąkana wyszła ostatnia z Sali.
Szła powoli, wszystko było jej obojętne. Gdy przeszłą przez portret grubej damy, wróciła do czynności, którą robiła przed kolacją - leżenie.
Wygodnie usadowiła się w łóżku, i nim się spostrzegła - usneła.
Obudził ją łomot w szybę. Odruch zmusił ją do szybkiej obudki. Jednak była ona zbyt szybka - Hermiona zleciała z podłogi. 
- Auć- mruknęła.
Podeszła do okna. Zauważyła sowę z jakąś dosyć dużą paczuszką. Otworzyła okno i wzięła przesyłkę.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się lekko do ptaka. Sięgnęła po krakersa z półki i wręczyła je sówce.
Ta zadowolona z zdobyczy szybko odfrunęła z przekąską , bojąc się że ktoś jej ją zabierze.
Hermiona była ciekawa co ta paczka.
Energicznie ją otworzyła. Jako pierwsza rzuciła jej się w oko mała karteczka:

Bunia kazała ci to dać, jak pójdziesz na jakąś ważną uroczystość. Mówiłaś, że masz bal, a to chyba ważne, co nie? 
Trzymaj się Mionka.

Rodzice.

Spojrzała na siatkę. Wyciągnęła z niej jakiś materiał.
Była to suknia.
- O boże. - powiedziała z zachwytem sama do siebie.
Sukienka była niebieska, a raczej w kolorze morskim.
Nie miała ramiączek, a to nawet dobrze, bo dodawało to jej uroku.
Gdy przyłożyła ją do siebie zwisała aż do kostek.
Prosty, materiał. 
A jednak cudowna sukienka.
Z boku, na wysokości pasa, miała przyszytą niebieską różę.
Pobiegła szybko do łazienki ją przymierzyć.
Afekt był fantastyczny. Jak by Bunia wiedziała że jej się to spodoba i będzie na niej idealnie leżała.
Ściągnęła ją i schowała spowrotem do siatki.
A siatkę pod łóżko.
Była zadowolona z sukienki.
Stanęła przed oknem i spojrzała w gwiazdy.
- Dziękuje - szepnęła lekko uśmiechając się.



________________________________
Jest 12. :) 
Kolejny rozdział o balu.
Wiem że w tamtym rozdziale było coś o liście Freda do Hermiony - usunęłam to , bo twierdzę że jest to zbędne.
Przepraszam za błędy, i za to takie " usunięcie i przeskoczenie"
Proszę, komentujcie, to wiele dla mnie znaczy i tak wiele tłumaczy :)

Pozdrawiam

Jula


7 komentarzy:

  1. Omg ten moment pogrzebu- wzruszył mnie. Kiedy bal? xd wiem że w następnym rozdziale ale chce wiedzieć kiedy następny rozdział opublikujesz....
    ~Sernik
    PS życzę weny i super opis sukienki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, czekoladko <3 Jutro. Znaczy się, postaram się jutro. :)

      Usuń
  2. WTF? ,,Było dość zimno, w końcu początek lutego'' Od kiedy Hogwart zaczyna się w lutym? Czekam na NN

    OdpowiedzUsuń