Kolejny dzień
zapowiadał się słonecznie i pogodnie.
Słońce wdzierało się
do licznych pokoi w Hogwarcie
Budziło
najrozmaitsze, nawet najmniejsze istoty na tej planecie.
Człowiek, który w tej
chwili znalazłby się w Motylarni, czułby
się najszczęśliwszą osobą na świecie.
Nowe gatunki motyli fruwały spokojnie, w tę i we w tę.
Skórzana ławka była
naprawiona, drzewa uzdrowione, trawa zasiana, mostek zreperowany.
Ale wracając do tematu szczęścia.. To co mówiłam nie dokońca jest prawdą.. bo
pewien rudzielec jest teraz w motylarni i wcale nie wygląda na zadowolonego.
Ale czasem tak jest. Nie zauważamy tego dobra.
Gorączkował się z
myślą jak odzyskać powoli zaufanie
Hermiony.
Przez to wszystko
czuł że się pakuje w niezłe sidła.. że się zakochuje?
„ Nie” – prędko odrzucił
tę myśl – „ To nie może być możliwe”
No bo jak jeden z
najlepszych żartownisiów może się .. zakochać?
Bywały takie
czasy że latał za jedną dziewczyną,
drugą, ale żeby poczuć coś więcej? – nigdy.
Chodził w kółko
po nie dosyć dużym pokoju.
A gdy się tu
przebywało, czuło się, że to nie jest pokój, tylko jakiś własny wymarzony
świat.
Który pisze scenariusze
dla szczęśliwych.
^^*^^
Hermiona wstała i się
uszykowała.
Rytm dnia musiał
wrócić:
Śniadanie, lekcje, obiad,
odrabianie lekcji, kolacja, czytanie książek i uczenie się.
Jednak coś ją
kompromitowało.. coś nie dawało jej spokoju..
Myślami wciąż była w
Motylarni i znów śmiała się z Fredem Weasley’em.
Sama już się zgubiła.
Czy wybaczyć, czy
nie.
Czy przyjaźnić się
czy nie.
Bo trudno było
określić jaki naprawdę jest Fred.
Czarujący? – możę trochę
Dobry?..
No jak już mówiłam,
trudno.
Nie potrafiła mu
wybaczyć, jej serce pękło gdy usłyszała słowa przyjaciela
„ Bunia Allie..
przecież musiała coś brać skoro umarła”
Wtedy, kiedy padło to
z jego ust,
Jej świat przestał
się kręcić.
Zamarła.
Serce stanęło
Myśli odeszły.
Czuła się jak
zbłąkana szara komórka w spirali krętych i ciemnych korytarzy.
Lubiła Freda, nawet
bardzo, a może i więcej…
Ale nie potrafiła
wymazać z pamięci tego co powiedział.
Niepewnym krokiem
zeszła na śniadanie.
Czuła się…
Dobra, nie można tego
opisać jak się czuła.
Pewnie oglądaliście
chociaż jeden film katastrofalny, gdzie naprzykład lawina uderzała w niewinnych
ludzi.
Tak się teraz czuła
Hermiona.
Lawina uderza o nią,
zasypuje ją.
Czuje zimno, i
drętwieje,
Nie czuje nic poza
zbliżającą się śmiercią.
Grzebała bez sensu w
talerzu.
Przyjaciele się o nią
niepokoili
- Coś się stało?-
spytała Ginny
- Nie nic. Nie mam
apetytu. – odsunęła talerz.
Nagle sala zadrżała.
Stoliki zaczęły się
chiwać.
Z nieba .. a raczej z
sufitu zleciały duże, podpalone kule.
Wszyscy zaczęli
krzyczeć.
Hermiona jakby
czekała na jaki kolwiek znak.
Gdy patrzyła jak
uczniowie się ewakuują, jak wryta siedziała i patrzyła na piekło lecące z
nieba.
Ktoś ją pociągnął, na
tyle mocno że zaczęła się zbliżać do wyjścia.
A ona widziała tylko
światełko w tunelu..
A potem ciemność..
I ciemność…
CIEMNOŚĆ
^^*^^
Obudziła się w
Dorminatorium, na kanapie.
Na głowie miała
przyłożony lód.
Dopiero gdy podniosła
wyżej głowę jej obraz był wyraźny.
Miała nad sobą Ginny,
Harrego, Rona i .. Freda.
Ten ostatni był
najbliżej.
- Co się stało? –
spytała trochę przerażona Hermiona
- Śmierciożercy znów
zaatakowali. – Harry patrzył pustym wzrokiem przed siebie
- Zgasili te kule? –
zapytała szatynka
- Myślę że tak. –
odezwał się Ron.
- Coś się jeszcze
potem działo? - usiadła na kanapie.
- Dumbledore musiał
ich spłoszyć że tak powiem.. z kilkoma innymi nauczycielami. – westchnął Fred. –
Miarka się przebrała. Słyszałem, jak dyrektor mówił o zabezpieczeniu Hogwartu –
rudzielec mówił z przejęciem
- W jaki sposób?
- powiedzieli wszyscy jednocześnie.
- Nie mam pojęcia.-
pokręcił głową.
Do Dorminatorium
wkroczyła pani Pomfrey.
- Jak się czujesz? –
spojrzała na Hermionę.
- Dobrze, dziękuje. –
skinęła głową
- Masz tu leki,
pomogą ci dojść do siebie. – położyła je na stole. – A wy nie na lekcjach? –
spojrzała na przyjaciół szatynki.
- No my.. – zaczął Ron
- Co wy? – spytała pielęgniarka.
– Zmykać na lekcje, Fred zostanie z naszą pacjentką. – uśmiechnęła się do
Hermiony. – Jak by cię coś bolało lub było by ci słabo, poinformuj mnie. – i wyszła,
tak jak jej przyjaciele.
Została tylko
Hermiona i Fred.
SAMI
Rudzielec podszedł do
dużego okna i złapał się za kark.
Hermiona spojrzała na
niego. Chciała coś powiedzieć
- Fred? – spytała spokojnym
tonem.
Chłopaka zdziwiło to,
że się do niej odzywa, podszedł to niej.
- Tak? – usiadł obok,
na kanapie.
- Mogę się dowiedzieć
czemu powiedziałeś to o mojej babci? –
patrzyła sucho, zamazanie, przed siebie.
- Mówiłem ci.. że wziąłem
coś czego nie znałem.
- Ale czy ty masz
świadomość tego że nie mówi się słów nad którymi się dobrze nie zastanowi? - energicznie wstała. – Złamałeś mnie tym. Dałam ci szansę. – stała
w miejscu – A ty to wykorzystałeś. Nic cię nie usprawiedliwia.
- Nie chciałem tego
mówić. – podszedł do niej.
- Ale powiedziałeś. –
odsunęła się.
- Wiem. – westchnął. –
Co mam zrobić żebyś mi w końcu wybaczyła? – podszedł jeszcze bliżej.
- Zostawić mnie w
spokoju. – spojrzała mu w oczy.
Wiedziała że jak
powie „ nie opuszczaj mnie, staraj się i nie pozwól mi odejść” albo gdy spojrzy
w jego oczy, to zmięknie. Patrzyła w podłogę.
- To po co zaczęłaś
temat? – zrobił strasznie przygnębiającą minę.
- Bo.. Chciałam tylko
wiedzieć. – zaczęła bawić się palcami.
Fred zrobił
zniesmaczoną minę, że niby rozumie, ale tak naprawdę nic nie rozumiał.
Nie mógł pojąć co
może zrobić.
Wrócił do
rzeczywistości, westchnął ciężko i
pomyślał:
„ muszę robić
wszystko żeby ją odzyskać”
I ruszył do pokoju na
górę.
Bez słowa.
Hermiona stała jak
wryta.
Nie potrafiła zrobić
kroku.
Chciała się gdzieś
przenieść.
Łzy zaczęły jej
spływać ciurkiem po policzku.
Jedno machnięcie
różdżką..
I już jej nie było
^^*^^
Gdzie indziej mogła
się deportować jak nie do Motylarni?
Czuła się tam jak w
domu, jak w swoim koncie, świecie.
Przez łzy widziała
tylko rozmazany obraz.
Wytarła je i spoglądnęła
na Motylarnię.
Wszystko było
naprawione, w powietrzu latały nowe gatunki motyli.
Uśmiechnęła się lekko
gdy zobaczyła że wszystko wróciło na swoje miejsce.
Rozejrzała się po
pokoju.
Coś przykuło jej
uwagę.
W cieniu ławki..
zauważyła.. błyszczący w świetle lamp… a może słońca notes ze srebrną zakładką.
Natychmiast ruszyła w
jego stronę.
Wiedziała że tak nie
wolno, ale ciekawość była silniejsza od zakazów.
Otworszyła notatnik.
Strona pierwsza.
Nigdy już nie dam się namówić bratu na jakieś eksperymenty!
Za dużo przez niego tracę..
Hermiono wybacz mi!
Chciało jej się śmiać
i płakać.
Notes był mały,
dlatego tak mało mieściło się na jednej stronie.
Strona druga.
Odbudować motylarnię.
Hermiona się deportowała tu z Snapem w postaci mrówkojada
Nie mam do niej żalu, bo mnie przeprosiła.
Szkoda że ja nie mam takiej pokory.
Uśmiechnęła się
lekko.
„ Notatnik Freda.” –
westchnęła – „ pisze .. o mnie” – poczuła jak się delikatnie rumieni.
Strona trzecia
Nowy gatunek motyli:
Hermiona- czerwone, z czarnymi prążkami.
Tłumaczenie kolorów wisiorka z różyczką:
Niebieskie- bardzo podobasz się osoba która ci go podarowała.
Czerwona – jesteś kimś ważnym dla
osoby która ci ofiarowała naszyjnik
Fioletowe – osoba która ci podarowała naszyjnik Kocha Cię.
Tak się stało, że
Hermiona mimo iż była pokłócona z Fredem miała na sobie medalik.
Lubiła go.
Spojrzała na kolor.
Był
fioletowo-niebieski.
Zamknęła notatnik i
wybiegła z Motylarni, wiedziała że szybciej dotrze do Freda biegnąc do niego,
niż się deportując.
Nagle jej siły się
wzebrały.
Nie wiedziała co mu
powie i czy się do niego przytuli czy go ochrzani.
Bo czy my sami wiemy
jak się nasze losy potoczą?
Ciąg dalszy Nastąpi
__________________________
No, macie, macie!
Nie będe was dręczyła tymi komentarzami.. tylko proszę odzywajcie się czasami pod rozdziałami, czy wam się podoba czy nie.. to jest moja inspiracja.
Następny chyba jutro.
Pozdrawiam was, kochani czytelnicy *.*
Jula
Następny ?chyba? jutro?
OdpowiedzUsuńNo mam nadzieję że jednak nie.
WSPANIAŁE *-*
Genialnie to wymyśliłaś *-*
Podziwiam Cię ♥
Pozdrawiam, czekam na następny i zapraszam do siebie :D
~Clar ♥♥♥
Dziekuje Clar <3
OdpowiedzUsuńrozdział naj <3
Usuńi ten notatnik brak mi słów :O
PS jutro mnie nie ma w szkole bo jestem chora i weź naszą prace na religie
Dziękuję czekoladka ;3 wiem, wiem mam spakowanee. Będę musiała sama czytać ;( ;p
Usuń*Chłopaka zdziwiło to, że się do niej odzywa <- niego.
OdpowiedzUsuńNo ale to drobne przejęzyczenie xD WOW co rozdział coraz lepiej piszesz xD Tylko czemu nie ma złych cech typu nie lubi, nie nawidzi itp. No cóż uroczo pociągnięte. Fredzio kocha Mionkę xD <3
ŚWIETNE, ŚWIETNE, ŚWIETNE, ŚWIETNE !! :D
Jak na razie twój najlepszy rozdział !!!
Ach już nie mogę się doczekać następnego xD
Pozdrawiam i życzę DUŻO weny :D
Och i co mi się jeszcze spodobało to narrator gawędziarz :D
UsuńDziękuję bardzo ;*
OdpowiedzUsuńSorki ze pisze tu, w komentarzu, ale muszę wam powiedzieć ze dzisiaj i jutro raczej nie będzie rozdziału. Nie jest to pewne, ale nie dokonca wszystko wiadomo. Brak pelnego pomyslu na rozdzial i nauka są głównymi powodami .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuje
Jula
To ja własnie chce pisać kiedy kolejny, a tu takie coś widzę :(
UsuńEch... No trudno trzeba czekać :(
Czekamy, czekamy :)
Usuń